MG Rovera, produkującego trzy typy samochodów pod marką Rover i sportowe MG, w 2000 roku przejęło konsorcjum Phoenix Venture Holdings, płacąc ówczesnemu właścicielowi BMW symboliczne 10 funtów.
Przetrwanie Rovera, którego udział w brytyjskim rynku samochodowym wynosi niespełna 3 proc., stanęło pod znakiem zapytania, gdy państwowa chińska spółka SAIC (Shanghai Automotive Industrial Corporation) wycofała się z rozmów w sprawie przejęcia firmy.
Rover w zakładach w Longbridge koło Birmingham zatrudnia 6,1 tys. pracowników, a wraz z dostawcami - do 20 tys.
Sytuację finansową MG Rovera badają obecnie administratorzy z PricewaterhouseCoopers (PwC), którzy w najbliższych dniach wypowiedzą się co do wartości majątku firmy i perspektyw uratowania jej w całości lub w części.
W ocenie komentatorów perspektywa upadku MG Rovera jest złą wiadomością dla laburzystów, którzy na 5 maja wyznaczyli termin wyborów powszechnych.
"Brown usiłuje zapobiec przekształceniu kryzysu wokół MG Rovera w pinga-ponga politycznego i dlatego stawia dyrektorów pod presją (licząc, że w ten sposób odwróci uwagę od postępowania własnego rządu - PAP)" - napisał "The Observer".
W ocenie redaktora naczelnego pisma, Willa Huttona, negocjacje w sprawie przejęcia MG Rovera przez Chińczyków sprawiają wrażenie precyzyjnie opracowanego przekrętu. Zauważa on, że Chińczycy jesienią ub.r. wykupili już licencje na produkcję modeli "25" i "75", silników i skrzyni biegów i będą korzystać z nich w zakładach SAIC w Szanghaju i Nanjing (czyt. nan-dzing).
Jak zauważa Hutton, SAIC wybronił się przed przejęciem MG Rovera jako nadal działającego organizmu, ponieważ wówczas stałby się odpowiedzialny za zobowiązania emerytalne wobec pracowników i musiałby pokryć niedobór w wysokości co najmniej 67 mln funtów. W razie przeniesienia operacji Rovera do Chin i zamknięcia funduszu emerytalnego w Anglii zobowiązania SAIC wzrosłyby do 200 lub nawet 400 mln funtów.
"Mam przeczucie, że mamy do czynienia z wyszukanym przekrętem. Teraz, gdy SAIC wybronił się przed zobowiązaniami z tytułu funduszu emerytalnego, może sobie wybrać z bankrutujących zakładów to, co mu potrzebne, płacąc najniższe ceny i zachowując prawa autorskie wobec (technologicznych) klejnotów Rovera".
W ocenie "Independent on Sunday", rząd popełnił błąd, popierając w 2000 roku ofertę Phoenixa kosztem konkurencyjnej, złożonej przez Alchemy Partners. Alchemy miała w planach zaprzestanie produkcji modeli Rovera i przestawienie się wyłącznie na produkcję MG.
Oferowało to zakładom w Longbridge szansę na przetrwanie za cenę zmniejszenia zatrudnienia. Już wtedy - pisze gazeta - było jasne, że "Rover jest za mały na to, by nastawiać się na produkcję na masowy rynek, a za duży, by być (wyspecjalizowaną) firmą niszową".
Wypowiedź Browna gazeta nazywa "populistyczną" i broni dyrektorów Phoenixa, którym - jak pisze - przez pięć lat udawało się stawić czoło prawu grawitacji ekonomicznej, zapewniając w tym czasie pracę sześciu tysiącom pracowników.