"Nie odnotowaliśmy dotychczas odpowiedniej reakcji organizacji międzynarodowych na liczne przypadki łamania praw człowieka i demokratycznych zasad na Ukrainie" - powiedział Janukowycz, który jest liderem opozycyjnej Partii Regionów Ukrainy.
W niedzielę w Doniecku Janukowycz oświadczył, że krajowi grozi fala społecznych protestów, jeśli - jak powiedział - rząd prezydenta Juszczenki "nie rozpocznie dialogu z opozycją" i "będzie kontynuował represje" - podała agencja Interfax.
Ukraińska opozycja twierdzi, że jest prześladowana z powodów politycznych. Niezadowolenie zwolenników Janukowycza wywołało środowe aresztowanie Borysa Kolesnikowa - jego politycznego sojusznika, lidera Partii Regionów Ukrainy w Doniecku i szefa donieckiej rady obwodowej.
Kolesnikowa zatrzymano pod zarzutem naruszenia konstytucyjnego ładu Ukrainy (tzw. wschodni separatyzm). Potem zarzuty zmieniono na "szantażowanie groźbami utraty życia, w celu zdobycia lub przekazania cudzej własności, z wykorzystaniem stanowiska służbowego". Chodzi o nielegalne próby przejęcia akcji przedsiębiorstw należących do osób trzecich.
Aresztowany jest bliskim przyjacielem najbogatszego człowieka Ukrainy, oligarchy Rinata Achmetowa.
Janukowycz poinformował, że opozycja zwróciła się już do organizacji międzynarodowych w związku z "systematycznym naruszaniem praw obywatelskich oraz prześladowaniami z powodów politycznych" - czytamy.
"Zamierzamy też zwrócić się w najbliższych dniach do uczestników +okrągłego stołu+, którzy zajmowali się uregulowaniem konfliktu podczas wyborów prezydenckich na Ukrainie i gwarantowali demokrację w naszym kraju" - oświadczył Janukowycz.
W posiedzeniach "okrągłego stołu", które odbyły się w dniach "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie, oprócz rywalizujących kandydatów na prezydenta - Wiktora Juszczenki i Wiktora Janukowycza - brali udział ówczesny prezydent tego kraju Leonid Kuczma, zagraniczni mediatorzy - prezydenci Polski i Litwy Aleksander Kwaśniewski i Valdas Adamkus, a także szef dyplomacji UE Javier Solana.
ks, pap