Głosowaniu towarzyszyło wiele emocji i kontrowersji, gdyż jeszcze w środę rano nie wiadomo było, czy w ogóle do niego dojdzie.
Cześć eurodeputowanych chciała odłożyć debatę, argumentując, że odbywa się ona zbyt wcześnie - 21 miesięcy przed planowanym wejściem obu krajów do UE - podczas gdy zarówno Bułgarii jak i Rumunii wciąż pozostało do spełnienia wiele zobowiązań, głównie w kwestii administracji i sądownictwa, walki z korupcją, kontroli granic czy mniejszości narodowych.
W grudniu przywódcy państw UE zdecydowali, że gdyby kraje te nie wypełniły zobowiązań, to możliwe jest przesunięcie rozszerzenia o rok.
"Poczekajmy na raport Komisji Europejskiej o postępach członkowskich" - apelował austriacki eurodeputowany Johannes Swoboda (chadecja), przypominając braki obu krajów w przygotowaniach do członkostwa.
Złożony przez frakcję Zielonych wniosek o odsunięcie głosowań został jednak odrzucony. Za odłożeniem głosowania w sprawie Bułgarii było 144 posłów, przeciw 498, 18 wstrzymało się. Za odłożeniem głosowania w sprawie Rumunii (uznawanej za mniej przygotowaną do członkostwa) głosowało 153 posłów, przeciw - 490 i 20 się wstrzymało.
PE uzyskał też od Rady UE zapewnienie, że w przypadku propozycji Komisji Europejskiej o odłożeniu rozszerzenia o rok lub użycia specjalnych klauzul ochronnych (wykluczających Bułgarię lub Rumunię z danej polityki unijnej), Rada podejmie ostateczną decyzję po skonsultowaniu się z parlamentem.
Ponadto, dopiero "w ostatniej chwili" w środę doszło do porozumienia PE z Radą UE w sprawie współpracy instytucjonalnej dotyczącej finansowania rozszerzenia. Kompromisową poprawkę w tej sprawie zgłosił szef komisji budżetowej Janusz Lewandowski (PO).
Aprobata PE dla rozszerzenia UE o Rumunię i Bułgarię była niezbędna. Podpisanie traktatów członkowskich przewidziane jest 25 kwietnia.
ss, pap