Z Moskwy sekretarz stanu USA w środę poleci do Wilna, gdzie weźmie udział w nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO, a także w posiedzeniach Rady Rosja-NATO i Komisji Ukraina-NATO.
Rosyjski dziennik "Niezawisimaja Gazieta" zauważył we wtorek, że trasa europejskiej podróży Rice jest bardziej strawna dla Moskwy, niż marszruta majowego wojażu Busha.
Dziennik przypomniał, że prezydent USA przyleci do rosyjskiej stolicy na obchody Dnia Zwycięstwa z Rygi, gdzie spotka się z prezydentami trzech krajów bałtyckich, z których dwaj (przywódcy Litwy i Estonii) odmówili wzięcia udziału w tych uroczystościach. Z Moskwy gospodarz Białego Domu uda się do Tbilisi na spotkanie z przywódcą gruzińskiej "rewolucji róż" Micheilem Saakaszwilim. Rice - w odróżnieniu od swojego szefa - z Wilna odleci do Ameryki Łacińskiej.
Zdaniem "Niezawisimej Gaziety", właśnie sytuacja na obszarze b. ZSRR będzie jednym z głównych tematów rozmów amerykańskiej sekretarz stanu w Moskwie.
Rosyjscy eksperci spodziewają się, że Rice poruszy również problem demokracji w Rosji. Strona amerykańska nie ukrywa niepokoju z powodu procesów zachodzących w tym kraju.
Deptanie swobód obywatelskich, wzrost wpływów służb specjalnych na system prawny państwa, korupcja w strukturach siłowych, cenzura w mediach elektronicznych, szpiegomania w sądach i walka z ekonomicznymi dysydentami - to tylko niektóre z zarzutów pod adresem Rosji, zawartych w dorocznym raporcie Departamentu Stanu USA na temat kondycji demokracji w świecie.
Przed odlotem do Moskwy szefowa dyplomacji amerykańskiej oświadczyła, że w stosunkach z Rosją trzeba przyjąć taką linię postępowania, która pomoże temu krajowi zbliżyć się do Zachodu, iść w stronę demokracji i otwartej gospodarki rynkowej.
ks, pap