Anonimowy komunikat o przełożeniu posiedzenia, na którym ogłoszony zostanie wyrok, wywieszono w środę rano na drzwiach sądu, w którym toczy się proces 41-letniego biznesmena, oskarżonego m.in. o niepłacenie podatków, przywłaszczenie powierzonego mienia, fałszowanie dokumentów, działanie na szkodę spółki i wejście w zmowę przestępczą.
Prokuratura domaga się dla niego kary 10 lat pozbawienia wolności.
Razem z Chodorkowskim na ławie oskarżonych zasiedli jego partnerzy biznesowi - Płaton Lebiediew i Andriej Krajnow. Dla pierwszego prokuratura również zażądała kary 10 lat pozbawienia wolności, a dla drugiego - pięciu lat.
Chodorkowski, Lebiediew i Krajnow nie przyznają się do winy i oskarżają władze o działanie z pobudek politycznych i chęć przejęcia prosperującej firmy.
Adwokaci biznesmenów byli wyraźnie zaskoczeni przełożeniem posiedzenia sądu. Nie potrafili powiedzieć, czym spowodowana jest ta decyzja. "Przyczyny mogą być różne. Na przykład - mogła zachorować sędzia. Na temat ewentualnych przyczyn pozaprawnych wolę się nie wypowiadać" - powiedział obrońca Lebiediewa, Jewgienij Baru.
Mówiąc o przyczynach pozaprawnych, adwokat Lebiediewa prawdopodobnie miał na myśli wtorkową wypowiedź doradcy prezydenta Rosji ds. gospodarczych Andrieja Iłłarionowa, który oświadczył, że w poniedziałkowym orędziu o stanie państwa Władimir Putin dał do zrozumienia, iż wyrok sądu może nie być tak surowy, jak żąda tego prokuratura.
"Sądząc z tekstu orędzia, przy zachowaniu niezawisłości sądu od organów władzy wykonawczej może zostać wydany słuszny i sprawiedliwy werdykt, uwalniający od podatkowego terroryzmu kilku obywateli, zasiadających na ławie oskarżonych" - powiedział Iłłarionow.
Występując w poniedziałek na Kremlu z trybuny Zgromadzenia Federalnego, połączonego posiedzenia obu izb parlamentu - Rady Federacji i Dumy Państwowej, Putin przyznał, że "niekiedy obywatele spotykają się z jawnym wymuszaniem haraczy ze strony struktur państwowych". "Niektórym urzędnikom wydaje się, że tak będzie zawsze. Muszę ich rozczarować: nie mamy w planach oddania państwa w ręce skorumpowanej biurokracji" - zadeklarował prezydent.
Putin oznajmił w tym kontekście, że "służby podatkowe nie mogą terroryzować biznesu". Opowiedział się też za amnestią kapitałową, podkreślając, iż "obywatelom trzeba stworzyć szansę zadeklarowania kapitałów, zgromadzonych w ubiegłych latach, by pieniądze te pracowały na korzyść Rosji, a nie w rajach podatkowych za granicą".
Według cześci rosyjskich obserwatorów, zarzuty wobec szefów Jukosu są zemstą otoczenia Putina za popieranie przez koncern liberalnej opozycji lub odpowiedzią na plany polityczne samego Chodorkowskiego, który nie wykluczał startu w wyborach prezydenckich w 2008 roku.
Sam Chodorkowski twierdzi, że proces został ukartowany. "Wszyscy wiedzą, że zapoczątkowana przez przestępczą administrację sprawa Chodorkowskiego, to dotkliwy cios dla Rosji" - mówił w swoim ostatnim słowie na trwającym od lipca ubiegłego roku procesie.
Na Jukos zwaliła się lawina roszczeń o niezapłacone podatki w wysokości 27,5 mld dolarów. Pod koniec grudnia ubiegłego roku rosyjskie władze sprzedały na aukcji, na poczet zaległych podatków, 77 procent akcji spółki Jugansknieftiegaz - dysponującej największymi złożami ropy koncernu.
ss, pap