Wzrost przemocy w Iraku

Wzrost przemocy w Iraku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ekipy poszukiwawcze znalazły zwłoki pilota jednego z dwu amerykańskich myśliwców F-18, które zaginęły w poniedziałek wieczorem w trakcie lotu bojowego nad Irakiem.
Poszukiwania drugiego trwają.

Obie maszyny, należące do lotnictwa piechoty morskiej, stacjonowały na atomowym lotniskowcu "Carl Vinson" w Zatoce Perskiej. Nic nie wskazuje na to, by samoloty były ostrzeliwane przez przeciwnika. Na razie nie można ustalić, czy zderzyły się one w powietrzu podczas burzy piaskowej, która szalała w środkowym Iraku w porze zaginięcia maszyn.

Waszyngton ma nadzieję zmniejszyć swe straty bojowe, wycofując z  Iraku znaczną część ze 138 tysięcy żołnierzy USA, którzy tam obecnie przebywają, ale nastąpi to dopiero, gdy siły irackie okażą się zdolne do poskromienia partyzantki o własnych siłach. Na razie wymagają one wciąż pomocy wojsk amerykańskich, zwłaszcza na  terenach uprzywilejowanej za Saddama Husajna arabskiej mniejszości sunnickiej, gdzie rebelianci są najaktywniejsi.

We wtorek żołnierze amerykańscy wsparli irackich gwardzistów w  potyczce z partyzantami na skraju miasta Ramadi, 110 km na zachód od Bagdadu. Miejscowy szpital podał, że zginęło co najmniej 14 irackich cywilów.

Irakijczycy, którzy mimo gróźb terrorystów tłumnie głosowali w  wyborach 30 stycznia, mieli nadzieję, że nowe władze szybko rozbudują siły bezpieczeństwa i zaczną przywracać spokój.

Jednak blisko trzymiesięczna zwłoka w tworzeniu rządu ośmieliła partyzantów, którzy wzmogli ataki w kwietniu, a jeszcze bardziej po 28 kwietnia, kiedy parlament zatwierdził wciąż niekompletny gabinet premiera Ibrahima Dżafariego, polityka koalicji szyickiej, tryumfatorki wyborów.

Rząd ma być zaprzysiężony we wtorek, ale do popołudnia Dżafari wciąż uzgadniał kandydata na wakujące ważne stanowisko ministra obrony. Zgodnie z formułą rządu jedności narodowej resort ten powinien przypaść arabskiemu sunnicie, ale dotychczas część ugrupowań szyickich odrzucała sunnickie kandydatury, argumentując, że proponowane osoby należały za Saddama do jego partii Baas.

Od 28 kwietnia partyzanci zabili prawie 150 Irakijczyków, 11 żołnierzy amerykańskich i jednego brytyjskiego, a ranili około 200 Irakijczyków i co najmniej sześciu żołnierzy USA.

Wiele ataków jest dziełem zamachowców-samobójców. W bagdadzkiej dzielnicy Zajuna wóz policyjny zaczął ścigać w poniedziałek podejrzane auto, bo policjanci zauważyli, że jego kierowca ma ręce przykute do kierownicy kajdankami. W ten sposób według policji terrorysta-kamikadze uniemożliwia sobie odstąpienie od zamachu w  ostatniej chwili. W poniedziałek ścigany kierowca wysadził się w  powietrze, zabijając siebie i dwóch policjantów, a 10 przypadkowych osób zostało rannych.

Nie wiadomo, w jakim stopniu wzrost przemocy po 28 kwietnia jest znakiem niezadowolenia sunnickich partyzantów z tego, że w rządzie Dżafariego jest na razie tylko kilku arabskich sunnitów.

Korespondent brytyjskiego dziennika "Independent" w Bagdadzie Patrick Cockburn pisał we wtorek, że ugrupowaniom stojącym za  partyzantami mniej zależy na udziale w obecnym rządzie, a bardziej na bezpośrednich rozmowach z USA, wycofaniu wojsk amerykańskich i  zgodzie na wskrzeszenie partii Baas.

"W miastach i miasteczkach na terenach arabskich sunnitów zaczyna się ujawniać tak zwana Nowa Baas - napisał Cockburn. - Mówi się, że jest bardzo dobrze zorganizowana".

O tym, jak wielkie jest natężenie przemocy, można zorientować się na podstawie informacji z tajnej wersji amerykańskiego raportu o  okolicznościach śmierci włoskiego agenta wywiadu Nicoli Calipariego. Wersja ta była przez pewien czas dostępna w  internecie wskutek błędu komputerowego.

Autorzy raportu chcieli zapewne pokazać, w jakim napięciu i  pośród jakich niebezpieczeństw działają żołnierze amerykańscy w  Iraku na posterunkach kontrolnych i podczas patroli. Miało to  wytłumaczyć, dlaczego tak szybko zaczęli strzelać do samochodu wiozącego uwolnioną przez porywaczy włoską dziennikarkę i dwóch agentów wywiadu włoskiego, gdy tylko uznali auto za podejrzane.

Według danych z tajnej części raportu, od 1 listopada zeszłego roku do 12 marca rebelianci przypuścili w Bagdadzie i na jego przedmieściach przeszło 3000 ataków, z czego ponad 2000 przeciwko wojskom amerykańskim i koalicyjnym.

Raport amerykański, uniewinniający żołnierzy USA, wywołał niezadowolenie we Włoszech. Raport władz włoskich, ogłoszony w  poniedziałek, uznaje, że posterunek amerykański popełnił kilka fatalnych w skutkach błędów.

ss, pap