Pierwszy demokratyczny rząd Iraku wyłoniono po trzech miesiącach rokowań między konkurującymi z sobą ugrupowaniami politycznymi.
Skład rządu Dżafari ogłosił w ubiegłym tygodniu, ale wakowały w nim dwa stanowiska wicepremierów i pięciu ministrów, w tym tak istotnych resortów jak ropa naftowa i obrona.
We wtorek do ostatniej chwili Dżafari uzgadniał kandydata na wakujące stanowisko ministra obrony. Zgodnie z formułą rządu jedności narodowej resort ten powinien przypaść arabskiemu sunnicie, ale dotychczas część ugrupowań szyickich odrzucała sunnickie kandydatury, argumentując, że proponowane osoby należały za Saddama do jego partii Baas.
Ostatecznie zdecydowano, że tekę ministra obrony obejmie sam Dżafari do czasu znalezienia odpowiedniego kandydata. Tymczasowym szefem resortu ropy naftowej został szyicki wicepremier, faworyzowany niegdyś przez Pentagon Ahmad Szalabi.
Irakijczycy, którzy mimo gróźb terrorystów tłumnie głosowali w wyborach 30 stycznia, mieli nadzieję, że nowe władze szybko rozbudują siły bezpieczeństwa i zaczną przywracać spokój.
Jednak blisko trzymiesięczna zwłoka w tworzeniu rządu ośmieliła partyzantów, którzy wzmogli ataki w kwietniu, a jeszcze bardziej po 28 kwietnia, kiedy parlament zatwierdził wciąż niekompletny gabinet Dżafariego.
W nadchodzących tygodniach Dżafari musi nie tylko uzupełnić skład gabinetu, zadowalając przy tym swoją koalicję szyicką, jak i niepokornych arabskich sunnitów. Musi także powstrzymać twardogłowych ministrów szyickich przed czystką w resortach i obsadzaniem ich wyłącznie swymi ludźmi, opracować plan okiełznania partyzantki i przystąpić do pisania konstytucji.
ss, pap