W poprzednich wyborach, w 2001 r., laburzyści zdobyli w parlamencie 412 mandatów, konserwatyści - 166, a Liberalni Demokraci - 52.
Jest to trzecie z rzędu zwycięstwo labourzystów; także Blair, który kończy w piątek 52 lata, będzie pierwszym labourzystowskim premierem, który wygrał w swoim okręgu wyborczym Sedgefield, w północno-wschodniej Anglii i zachował swoje miejsce w parlamencie trzy razy z rzędu, chociaż z mniejszą przewagą niż w roku 1997 i 2001. W porównaniu z obecnym składem Izby Gmin również przewaga labourzystów nad konserwatystami i liberałami będzie znacznie mniejsza, co stawia Tony'ego Blaira w znacznie trudniejszej sytuacji. Trudniej przyjdzie mu np. opanować sytuację w szeregach swojej własnej partii, w której jest wielu niezadowolonych z jego przywództwa, a zwłaszcza z zaangażowania Wielkiej Brytanii w wojnę w Iraku. W ocenie wyborców wyraźnie przeważyły jednak osiągnięcia rządu w dziedzinie gospodarczej. Gospodarka brytyjska wzrasta w rekordowym tempie a bezrobocie jest - w porównaniu z innymi krajami UE - niskie. Labourzystom przypisuje się również poprawę stanu służb publicznych, takich jak ochrona zdrowia i oświata.
Premier zwrócił się w piątek nad ranem z apelem do wyborców, by "patrzyli w przyszłość" i przyznał, że wojna w Iraku wywołała podziały w społeczeństwie. "Wiem, że Irak był w naszym kraju problemem wywołującym podziały, ale mam nadzieję, że teraz będziemy w stanie zjednoczyć się ponownie i patrzeć w przyszłość" - powiedział Blair. Przyznał także, że "jeśli przewidywania okażą się słuszne", to laburzyści mogą mieć mniejszą przewagę nad rywalami konserwatywnymi i liberalnymi niż w odchodzącym parlamencie.
Królowa brytyjska Elżbieta II powierzyła premierowi Tony'emu Blairowi misję kierowania rządem Wielkiej Brytanii przez trzecią kadencję.
"To ogromny zaszczyt i przywilej być wybranym na trzecią kadencję" - powiedział premier Blair przed swoją siedzibą na Downing Street w Londynie.
W Waszyngtonie podano, że w piątek rano prezydent Bush zatelefonuje z gratulacjami do Blaira. Gratulacje będą jednak utrzymane w spokojniejszym tonie niż w 2001 r., gdy amerykański prezydent mówił o masowym zwycięstwie swego sojusznika.
Z całego świata napływają do Blaira gratulacje z okazji wyborczego zwycięstwa, połączone z życzeniami urodzinowymi, bo akurat w swoje 52 urodziny premier świętuje bezprecedensowe - trzecie z rzędu - zwycięstwo wyborcze laburzystów.
Przywódcy europejscy deklarują wolę współpracy z Blairem, zwracając uwagę, że Wielka Brytania będzie w tym roku przewodniczyć Unii Europejskiej oraz gościć szczyt G-8.
"Drogi Tony - napisał prezydent Francji Jacques Chirac. - Z wielką przyjemnością przesyłam ci najserdeczniejsze gratulacje z okazji twego nowego zwycięstwa". Prezydent Francji - zdeklarowany przeciwnik wojny w Iraku - pominął tę kwestię w liście z gratulacjami.
Blair przyznał, że Irak jest kontrowersyjną kwestią w Wielkiej Brytanii, ale wyraził nadzieję, że "znów potrafimy się zjednoczyć i patrzeć w przyszłość". Powtórzył tę myśl niemal dosłownie po powrocie z Pałacu Buckingham.
Brytyjska prasa zgodnie zauważa, że laburzyści osiągnęli w czwartek trzecie z rzędu zwycięstwo wyborcze, powtarzając tym samym sukces konserwatywnej premier Margaret Thatcher. Piątkowe relacje prasowe nie uznają jednak wygranej premiera Tony Blaira za powód do triumfu. BBC podkreśla, że tym razem Blair zwyciężył najmniejszą w trzech głosowaniach większością. Wobec ograniczonej większości, a także istotnego wzrostu liczby mandatów konserwatystów i liberałów w nowym parlamencie, uroczystości na Downing Street zapewne będą krótkie. Uwaga raczej skupiać się będzie na przyszłości premiera - a przede wszystkim, zdaniem obserwatorów, na nieuchronności przejęcia urzędu przez Gordona Browna jeszcze przed końcem kadencji. W tle kampanii wyborczej premiera cały czas przewijał się cień sprawy Iraku - wielu laburzystów sądzi dziś, że jedynie zmiana lidera partii i rządu może ostatecznie doprowadzić do zakończenia tego epizodu - pisze komentator BBC.
ss, pap