Dziennik podaje, że wyciek wykryto przed miesiącem podczas zautomatyzowanej inspekcji. Jego usunięcie oraz naprawa rur prawdopodobnie potrwają kilka miesięcy i potrzebne będą do tego wyspecjalizowane roboty.
Jak poinformował w niedzielę wieczorem zarządca elektrowni, firma Brytyjskie Paliwa Nuklearne (British Nuclear Group), wyciek nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla ludzi, środowiska i pracowników Sellafield.
Gazeta dodaje, że zamknięcie części Sellafield będzie wyjątkowo kosztowne - zyski z działalności elektrowni pokrywają w dużej części wydatki na usuwanie odpadów radioaktywnych.
W lutym brytyjskie media podawały, że z elektrowni atomowej w Sellafield "zniknęło" 30 kilogramów plutonu, którego starczyłoby do wyprodukowania siedmiu bomb atomowych. Wówczas zarządca elektrowni mówił, że przyczyną zaginięcia paliwa był tzw. błąd papierowy, czyli pomyłka kontroli dotycząca danych liczbowych.
ks, pap