Posiedzenie sądu rozpoczęło się w poniedziałek. We wtorek sąd uznał za udowodnioną winę byłych szefów koncernu naftowego Jukos: Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa. Prokurator żądał dla nich kar 10 lat pozbawienia wolności.
Są oni oskarżeni m.in. o niepłacenie podatków, przywłaszczenie powierzonego mienia, fałszowanie dokumentów, działanie na szkodę spółki i wejście w zmowę przestępczą.
Rozprawie towarzyszyła w środę pikieta około stu przeciwników Chodorkowskiego i Lebiediewa. Podobnie jak we wtorek przynieśli ze sobą transparenty, domagając się "sprawiedliwego" wyroku dla "grabieżców".
Uczestnicy pikiety przekonywali dziennikarza PAP, że będą przychodzić do końca procesu; "do zwycięstwa" - zadeklarowała jedna z kobiet, "do czasu wydania sprawiedliwego wyroku" - szybko dodał współuczestnik pikiety.
"Proszę spojrzeć, jak jest w Ameryce: jeśli ktoś nie zapłacił podatków, nie ma czego szukać w polityce. Tam najpierw się pytają: +Zapłaciłeś podatki? Później zajmuj się na ulicy polityką+" - powiedział PAP Borys Djeczkow.
Z kolei mężczyzna trzymający transparent "Pieniądze Chodorkowskiego pachną krwią" mówił, że "nie może być tak, że jeden człowiek zarządza i czerpie korzyści z surowców naturalnych państwa, gdyż jest to własność całego społeczeństwa i całe społeczeństwo powinno na tym zyskać".
Rejon sądu został szczelnie otoczony przez funkcjonariuszy milicji i jej oddziałów specjalnych - OMON- u. Przed gmachem sądu pojawili się milicjanci z psami. Pod budynkiem było spokojnie, nie doszło do ekscesów. Milicjanci jednak utrudniali dziennikarzom dotarcie do pikietujących.
Adwokaci Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa są oburzeni przebiegiem posiedzenia sądu. Czytanie orzeczenia trwa już trzeci dzień. "Jeśli tak dalej pójdzie, to zajmie to co najmniej trzy tygodnie" - powiedział w środę dziennikarzom zgromadzonym przed gmachem sądu jeden z obrońców Lebiediewa, Władimir Krasnow.
Równie niezadowolony był inny adwokat, Jurij Szmidt. "Wyrok napisany jest nie po rosyjsku, lecz po radziecku". Dodał, że "języka" tego używali urzędnicy, którzy w wypowiedzi nie chcieli przekazać meritum sprawy, tylko je ukryć. Podkreślił, że w tej sytuacji odczytywanie wyroku może potrwać jeszcze długo.
"Chcą, abyście stracili cierpliwość, aby wasi słuchacze, widzowie czy czytelnicy odwrócili uwagę od tego procesu. To w pełni przemyślany krok" - mówił do dziennikarzy Szmidt.
Adwokat Chodorkowskiego skomentował też trwające drugi dzień pod sądem pikiety przeciwników jego klienta.
"Muszę przyznać, że z niektórymi hasłami się zgadzam. Na przykład z tym, że +Złodziej powinien siedzieć w więzieniu+. Tak, to prawda, znam kilku, którzy powinni tam trafić" - komentował prawnik.
"Jest też hasło +Chodorkowski oddaj pieniądze+, przecież jemu już wszystko zabrano, chciałbym zapytać tych ludzi, co oni na tym zyskali, czy ceny zostały obniżone, czy obniżono taryfy na usługi komunalne? Nie" - zaznaczył Szmidt.
Źródła w moskiewskim środowisku prawniczym, na które powołuje się agencja Interfax, przewidują, że Michaił Chodorkowski i Płaton Lebiediew zostaną skazani na 7-8 lat pozbawienia wolności.
Oskarżeni nie reagują na to, co dzieje się w Sądzie Miejskim w Moskwie - podała w środę agencja Interfax, której reporter jest jednym z około 10 dziennikarzy wpuszczonych na salę rozpraw.
Według rosyjskiej agencji, Chodorkowski odwrócił się bokiem do sędziów, a Lebiediew rozwiązywał krzyżówki.
Po popołudniu Sąd Miejski w Moskwie ogłosił przerwę w posiedzeniu do czwartku.
ss, ks, pap