Referendum będzie wiążące. W rękach francuskich wyborców jest decyzja, co dalej z konstytucją UE. Żaden z komentatorów nie dopuszcza myśli, że traktat wejdzie w życie, jeśli odrzuci go Francja, która od początku jest motorem europejskiej integracji.
"Ciągły kryzys gospodarczy, rosnący odsetek bezrobotnych, niepopularne elity rządzące, głowa państwa zużyta po dziesięciu latach sprawowania władzy" - taki obraz Francji w przeddzień referendum rysował lewicowy dziennik "Liberation".
O "ryzyku, że referendum stanie się odpowiedzią na pytanie, którego nikt nie zadał" czyli pytaniem o wotum zaufania dla rządu, pisał przed miesiącem opiniotwórczy dziennik "Le Monde".
Do głosowania dochodzi w najgorszym dla rządu możliwym momencie - w rankingach popularności prezydent Jacques Chirac i premier Jean- Pierre Raffarin biją rekordy niskich notowań. Bezrobocie, o czym nieustannie przypominają media, przekroczyło 10 proc., a nastroje społeczne są złe.
Kampania referendalna zbiegła się we Francji z zapowiedziami przyjęcia Turcji do UE, czemu większość społeczeństwa jest przeciwna. Na nic zdały się zapewnienia Chiraca, że to perspektywa bardzo daleka, a ratyfikacja konstytucji jeszcze ją oddala. Wielu Francuzów uważa, że traktat otwiera drogę do tureckiej akcesji.
Niespodziewanie na głównego bohatera kampanii - jak pisał dziennik "Liberation" - wyrósł polski hydraulik. Ta niemal mityczna postać stała się ucieleśnieniem wszelkich obaw Francuzów przed "dumpingiem socjalnym" ze strony nowych państw członkowskich UE i zalewem taniej siły roboczej. Media prześcigają się w opisywaniu przypadków zatrudniania Polaków czy Czechów na francuskich budowach. Takim samym straszakiem stały się osławione "delokalizacje", czyli przypadki przenoszenia produkcji z Francji do nowych krajów UE.
Z takich obaw doskonale zdają sobie sprawę przeciwnicy konstytucji, i świetnie je wykorzystują. Tworzą oni barwną koalicję partii skrajnych i umiarkowanych - od komunistów, alterglobalistów i nacjonalistów, po niektórych liderów rządzącej centroprawicy i opozycyjnych socjalistów, którzy wbrew oficjalnemu stanowisku swoich partii nie poparli konstytucji. Ich niekoronowanym przywódcą stał się dysydent Partii Socjalistycznej, były premier Laurent Fabius.
Sondaże wskazują, że tandem Chirac-Raffarin nie zdołał przebić argumentów Fabiusa i wspierającego go Henri Emmanuelliego. 54 proc. Francuzów chce głosować przeciwko konstytucji. Na swoje usprawiedliwienie centroprawica mówi, że "emocjonalne" argumenty zwolenników +nie+ musi zbijać "w sposób racjonalny", co z góry stawia ją na przegranej pozycji.
"Musimy przestać mówić w kółko o pokoju w Europie, na młodych to nie działa - irytował się Jean-Claude Gaudin z rządzącej Unii na rzecz ruchu Ludowego (UMP). - Przecież nie chodzi o to, żeby Eskimosom sprzedawać lodówki".
W dyskusji przeciwnicy konstytucji głosili, że zakłada ona "skrajnie liberalny" model gospodarczo-społeczny, który zniweczy dorobek socjalny Francji. Odnosząc się do zapisów o swobodach religijnych, twierdzili, że to zamach na francuskie tradycje świeckości państwa. Zwolennicy "tak" powtarzali, że konstytucja, z nowym podziałem głosów, pozwoli Francji odzyskać swoje miejsce w Europie, zaś sama UE będzie działać sprawniej.
Specyfiką francuskiego "nie" wobec konstytucji jest to, że - wyjąwszy skrajną prawicę - nie wiąże się ono ze sprzeciwem wobec idei integracji. "Zadbajmy, by nasz sprzeciw był proeuropejski i bardzo lewicowy" - apelował były premier Fabius. Zwolennikom "tak" tym trudnej znaleźć kontrargumenty. Wśród przeciwników konstytucji jest większość francuskich rolników, którzy najwięcej w całej UE korzystają na Wspólnej Polityce Rolnej.
Premier Raffarin konsekwentnie deklaruje, że jest optymistą i liczy na głosy tych, którzy pójdą do urn, ale jeszcze nie wiedzą, jak będą głosować. To około 20 proc. wyborców. Twierdzi, że w razie zwycięstwa "nie", Francuzi nie będą mieli drugiej szansy, a o renegocjacji traktatu nie ma mowy. Prezydent Chirac po raz ostatni podejmie próbę przekonania Francuzów do głosowania "tak" w orędziu telewizyjnym w czwartek wieczorem.
ss, pap