Około 10 tysięcy ludzi manifestowało przed siedzibą kirgiskich władz w Biszkeku, stolicy Kirgistanu. Wcześniej ok. 150 demonstrantów wdarło się do siedziby kirgiskiej komisji wyborczej.
Domagają się ustąpienia obecnego przywódcy kraju Kurmanbeka Bakijewa i zarejestrowania biznesmena Urmatbeka Baryktabasowa jako kandydata w wyborach prezydenckich 10 lipca.
Demonstrantów z budynku usunęła kirgiska milicja, która - według Reutera - używając gazów łzawiących i strzelając w powietrze, ścigała ich ulicami miasta.
Służby bezpieczeństwa odgrodziły też gmach, by zapobiec napływowi kolejnych protestujących.
24 marca demonstranci w Biszkeku zaatakowali siedziby władz, w tym pałac prezydenta, doprowadzając do rezygnacji rządzącego od 1990 roku prezydenta Askara Akajewa. Wtedy władzę w kraju jako p.o. prezydenta i premiera przejął Bakijew.
W Kirgistanie nadal utrzymuje się niestabilna sytuacja.
ss, pap