Za odrzuceniem dyrektywy głosowało 648 eurodeputowanych, czyli znacznie więcej niż wymagana w drugim czytaniu absolutna większość. Przeciw było 14 europosłów, 18 się wstrzymało.
"Skoro nie ma możliwości przyjęcia dobrej dyrektywy o opatentowaniu wynalazków technicznych realizowanych za pomocą komputera, to wolimy nie mieć żadnej. Istniało bowiem zagrożenie, że dyrektywa zezwalałaby na patentowanie oprogramowania jako takiego oraz przetwarzanie danych, co byłoby szczególnie niekorzystne dla małych i średnich firm" - skomentował wynik głosowania eurodeputowany Jerzy Buzek (PO), od miesięcy zaangażowany w prace nad dyrektywą.
"To wielki sukces Polski, groziła nam bowiem fatalna dyrektywa" - ocenił Józef Halberstadt, ekspert polskiego Urzędu Patentowego.
O zmianę dyrektywy zabiegali zgodnie wszyscy polscy eurodeputowani, a wcześniej też polski rząd, który w ramach prac Rady UE, próbował zablokować jej przyjęcie.
Z wyniku głosowania PE niezadowolenie wyraziła Komisja Europejska. "Odrzucenie dyrektywy to demokratyczne prawo PE. Oznacza to, że nie będzie harmonizacji i będziemy mieli w dalszym ciągu różne interpretacje tego, co można i czego nie można patentować, bez możliwości interwencji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości" - powiedziała w imieniu Komisji po głosowaniu komisarz Benita Ferrero-Waldner.
Zgodnie z tekstem dyrektywy, przyjętym w maju 2004 roku przez rządy państw UE, patentami objęte byłyby nie tylko wynalazki realizowane za pomocą komputera, ale też samo oprogramowanie, o ile jest niezbędne do funkcjonowania wynalazku. Dyrektywa dałaby możliwość opatentowania programów komputerowych, które są integralną częścią produktów przemysłowych, takich jak poduszki powietrzne w samochodach, telefony komputerowe, skanery czy oprogramowanie samochodowego systemu hamowania ABS.
W pracach nad dyrektywą patentową ścierały się interesy i stanowiska wielkich firm komputerowych, które chcą jak najszerszej ochrony patentowej, oraz małych - zwolenników objęcia patentem tylko samych wynalazków. Ci ostatni uważają, że nie należy patentować oprogramowania i że jego kod źródłowy powinien być dostępny dla innych użytkowników.
"To głosowanie powinno być lekcją demokracji dla Rady UE" - ocenił po głosowaniu sprawozdawca raportu, francuski socjalista Michel Rocard. Wraz z Buzkiem zgłosił on do dyrektywy pakiet poprawek, mających zapewnić ochronę interesów małych i średnich przedsiębiorstw. "Nie mieliśmy pewności, czy te poprawki uzyskają wymaganą w drugim czytaniu absolutną większość głosów" - tłumaczył Rocard decyzję o poparciu propozycji o odrzuceniu dyrektywy.
Niespodziewanie za odrzuceniem całej dyrektywy opowiedzieli się także chadecy i liberałowie, którzy dotychczas byli jej przychylni. Obawiali się bowiem, że PE wprowadzi do niej jednak pewne poprawki, które skomplikują i tak bardzo trudny do interpretacji tekst.
"Parlament ryzykuje, że stworzy kurę znoszącą złote jaja dla prawników patentowych (którzy będą rozstrzygali niejasne zapisy dyrektywy - PAP) oraz koszmar dla biznesu. W tej sytuacji lepiej nie mieć żadnej legislacji" - mówił we wtorek holenderski liberał Toine Manders, który zgłosił poprawkę o całkowitym odrzuceniu dyrektywy.
ss, pap