Arabscy sunnici, stanowiący 15-20 procent ludności Iraku, sprawowali za czasów Saddama Husajna większość najwyższych stanowisk w aparacie rządowym, wojsku i służbach specjalnych. Teraz wielu z nich nie może pogodzić się z przejęciem dominującej pozycji politycznej przez szyitów, którzy stanowią 60 procent mieszkańców kraju. Większość partyzantów walczących z Amerykanami i rządem irackim rekrutuje się właśnie z arabskiej społeczności sunnickiej. Władze mają jednak nadzieję odciągnąć ją od rebelii i w tym celu przyznały arabskim sunnitom dodatkowe miejsca w komisji parlamentu, która opracowuje projekt nowej konstytucji państwa.
Ostrzeżenie ogłoszone przez iracką Al-Kaidę może świadczyć, że terroryści są zaniepokojeni udziałem sunnitów w pracach nad konstytucją i zapowiedziami części stronnictw sunnickich, że nie będą już bojkotować następnych wyborów, które w razie zatwierdzenia konstytucji w październikowym referendum powinny odbyć się w grudniu.
"Pogląd, że wybory są najlepszym sposobem wydobycia sunnitów z obecnego kryzysu, jest błędny i bezpodstawny - głosi oświadczenie irackiej Al-Kaidy. - Pewni ludzie, którzy noszą się jak muzułmanie i podszywają się pod ruch oporu, twierdzą, że sunnici mogą uczestniczyć w wyborach, gdyż jest to działalność polityczna, a poza tym można w ten sposób uniknąć przelewu krwi". Jest to stanowisko równie fałszywe, jak argument, "że wojska amerykańskie nie wycofają się z Iraku, dopóki sunnici nie wezmą udziału w wyborach" - głosi oświadczenie.
Wskutek bojkotu styczniowych wyborów powszechnych arabscy sunnici zdobyli w 275-miejscowym parlamencie tylko 17 mandatów (6 procent), trzy razy mniej, niż mogliby uzyskać, gdyby frekwencja w prowincjach sunnickich była taka jak w pozostałych regionach kraju, kurdyjskich i szyickich.
Oświadczenie irackiej Al-Kaidy potępia demokrację jako sprzeczną z prawem islamskim i głosi, że "każdy, kto w niej uczestniczy, jest niewiernym i odszczepieńcem, nawet jeśli podaje się za muzułmanina".
W poniedziałek w innym komunikacie internetowym irackie skrzydło Al-Kaidy, kierowane przez jordańskiego terrorystę Abu Musaba Zarkawiego, ostrzegło wszystkich sunnitów, aby trzymali się z dala od miejsc, które mogą być celem ataków rebelianckich. "Bracia muzułmanie: aby nie stała się wam krzywda, nigdy nie zbliżajcie się do siedlisk występku i miejsc, gdzie przebywają niewierni" - głosi ostrzeżenie.
Jako miejsca szczególnie niebezpieczne komunikat wymienia lotnisko międzynarodowe w Bagdadzie, posterunki i bazy irackich sił bezpieczeństwa, a także "każdy patrol krzyżowców i ich ogonów, szyitów".
em, pap