Na niedawnym szczycie w Kazachstanie Szanghajskiej Organizacji Współpracy Uzbekistan, podobnie jak Kirgistan, sygnalizował, że chciałyby wiedzieć, kiedy siły USA wycofają się z jego terytorium. Dał też do zrozumienia, że USA powinny płacić za korzystanie z bazy. Wcześniej nałożył ograniczenia na loty do bazy po tym, jak USA, UE, ONZ i OBWE skrytykowały krwawe stłumienie przez władze uzbeckie rebelii w Andiżanie. Waszyngton poparł wówczas apele ONZ i Unii Europejskiej o wszczęcie niezależnego międzynarodowego dochodzenia w sprawie wydarzeń we wschodnim Uzbekistanie.
W miniony wtorek Kirgistan zapewnił składającego wizytę w Biszkeku ministra obrony USA Donalda Rumsfelda, że Stany Zjednoczone będą mogły zachować bazę w Kirgistanie tak długo, jak długo będzie wymagać tego sytuacja w pobliskim Afganistanie.
Po 11 września 2001 roku Waszyngton wykorzystywał Azję Środkową jako bazę wypadową do Afganistanu w wojnie z reżimem talibów, oskarżonym o udzielanie schronienia Osamie bin Ladenowi.
W Uzbekistanie twardą ręką rządzi prezydent Islam Karimow. Zachodni obserwatorzy wielokrotnie wskazywali na naruszenia praw człowieka przez jego reżim. Wybory parlamentarne z 26 grudnia 2004 r., uznane przez władze rosyjskie za przejrzyste, w pełni demokratyczne i dobrze zorganizowane, wywołały falę krytyki wśród obserwatorów zachodnich, zwłaszcza działających z ramienia OBWE. Zwracano zwłaszcza uwagę na niedopuszczanie do wyborów działaczy opozycyjnych oraz całkowitą kontrolę środków przekazu przez administrację Karimowa.
Karimow starając się nie dopuścić do przejęcia władzy w państwie przez skrajne organizacje muzułmańskie, stosuje wszelkie środki niszczenia ich aktywności z prewencyjnymi aresztowaniami i brutalnymi metodami śledztwa włącznie. W 2001 roku naraził się on dodatkowo islamskim fundamentalistom pozwalając Stanom Zjednoczonym na korzystanie z uzbeckiej przestrzeni powietrznej i obecność amerykańskich kontyngentów wojskowych służących do wsparcia działań w Afganistanie. W maju tego roku krwawo stłumił rebelię w Andiżanie, sprowokowaną aresztowaniem i procesem 23 biznesmenów, oskarżonych o przynależność do nielegalnej grupy ekstremistów islamskich; w masowych demonstracjach, żądających ustąpienia Karimowa, zginęło wówczas kilkaset osób. W swej polityce międzynarodowej Karimow lawiruje pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi nie dopuszczając do pełnego uzależnienia się od żadnego z nich.