"Białorusko-polskie kontakty są w głębokim kryzysie. Wszystko, co zrobiła Białoruś dla dobrosąsiedztwa i partnerstwa, Polska rozdeptała. Obecnie sąsiednie państwo traktuje Białorusinów niemal jak największych wrogów. Za co? Za to, że polskie władze u nas narozrabiały!?" - kontynuował autor reportażu.
W filmie powiedziano, że "polskie władze przy pomocy swoich dyplomatów narozrabiały w Związku Polaków i przy wsparciu miejscowych przypadkowych ludzi faktycznie zniszczyły Związek Polaków na Białorusi".
"Pomyślcie - zwrócił się do widzów autor reportażu - jaki wrzask byłby, gdyby Białoruś spróbowała ingerować w działalność polskiej organizacji".
Zdaniem komentatora białoruskiej TV, to polskie władze inspirowały akcje protestu przed ambasadą Białorusi w Warszawie.
W filmie padały zarzuty, że Polska "wykonuje amerykańskie zamówienie eksportowania rewolucji na Białoruś" i sugestie, że nasz kraj leczy w ten sposób swoje kompleksy. Według autora filmu, "Polska chce pozbyć się miana zaścianka Unii Europejskiej, dostawcy taniej siły roboczej na Zachód".
Zdaniem białoruskiej TV, do ambasady Białorusi w Warszawie ma napływać wiele listów, w których Polacy przepraszają za zachowanie oficjalnej Warszawy.
W filmie przytoczone zostały wyniki badań opinii publicznej na Białorusi z których wynika, że zdecydowana większość Białorusinów winą za pogorszenie stosunków obarcza Polskę.
Pokazywano tzw. zwykłych Białorusinów którzy mówili, że niezbyt lubią Polskę, padały nawet określenia, że "Polska to kraj-prostytutka".
em, pap