"Chcę uniknąć paraliżu w Europie. Jestem zwolennikiem konstytucji, ale bądźmy realistami, nie wejdzie ona w życie w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat. Przygotujmy się na inne wyzwania" - powiedział.
Jak podkreślił, głównym priorytetem powinno być dla UE przyjęcie budżetu na lata 2007-13 jeszcze w tym roku, co umożliwi transfer na czas środków na rozwój biednych regionów w nowych państwach UE, zgodnie z zasadą solidarności. "Jak można rozmawiać o przyszłości Europy, jeśli nie wiemy, jaki budżet będzie obowiązywał za dwa lata. Apeluję do (brytyjskiego) przewodnictwa, by traktowało negocjacje budżetowe w sposób priorytetowy. Opóźnienie może dużo kosztować, zwłaszcza nowe państwa członkowskie" - powiedział.
Barroso przedstawił wyzwania, jakie wyznaczyła sobie jego Komisja podczas wtorkowego seminarium komisarzy, poświęconego przyszłości Unii Europejskiej.
Wśród nowych priorytetów KE (zdominowanej przez komisarzy liberalnych) jest przede wszystkim zasada "mniej i lepiej (czyli prościej) regulować". Komisja zapowiedziała rezygnację z około 70 starych projektów legislacyjnych, które poprzez nadmierne i szczegółowe regulacje utrudniają rozwój firm i nie sprzyjają wzrostowi konkurencyjności unijnej gospodarki. KE chce pójść dalej i zaproponować rządom i Parlamentowi Europejskiemu "wyrzucenie do kosza" nie tylko projektów, ale też niektórych dyrektyw, które już obowiązują. "Istnieją dyrektywy, które powinny być usunięte, gdyż są bezsensowne. Nie można tworzyć przepisów tylko dla samego tworzenia. To bez sensu. Unia Europejska jest czasem przeregulowana" - powiedział Barroso.
Szef KE zapowiedział mniej regulacji w dziedzinach, w których wystarczą rozwiązania lokalne i narodowe. Podkreślił natomiast potrzebę przyjęcia budzącej wiele kontrowersji dyrektywy o liberalizacji rynku usług (tzw. dyrektywa Bolkesteina), nad którą pracuje Parlament Europejski. "Bez swobody świadczenia usług nie ma mowy o jednolitym rynku. Usługi tworzą 60 proc. PKB Unii. Nie ma powodu, by zachować 25 różnych rynków usług" - oświadczył.
Barroso wiele miejsca poświęcił wyzwaniom związanym z globalizacją i wzrostem gospodarczym UE, co wywołało krytykę, że bardziej zależy mu na Unii Europejskiej jako wspólnym rynku niż jako projekcie politycznym.
"Nie będzie Europy politycznej bez Europy gospodarczej i jednolitego rynku. Musimy być otwarci na reformy i zaakceptować globalizację. Musimy sprawić, by Europa była bardziej interesująca dla inwestorów i by ludzie stąd nie wyjeżdżali" - powiedział.
Na wtorkowym sympozjum KE podjęto decyzję, że Barroso lub jego zastępczyni, komisarz Margot Wallstroem, będą częściej odwiedzać kraje członkowskie, by spotykać się z przedstawicielami rządów, biznesu, studentami i organizacjami pozarządowymi.
ss, pap