Tym samym Chodorkowski nie będzie mógł wystartować w wyborach uzupełniających do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu, wyznaczonych na 4 grudnia.
Adwokat Michaiła Chodorkowskiego, Gienrich Padwa, zapowiedział, że jego klient odwoła się od czwartkowego wyroku Sądu Miejskiego w Moskwie do instancji nadzorującej, czyli do Sądu Najwyższego.
Wcześniej sąd odrzucił wniosek adwokatów Chodorkowskiego o zdjęcie sprawy z wokandy.
Obrońcy argumentowali, że termin rozprawy apelacyjnej wyznaczył sędzia sądu pierwszej instancji, zanim do sądu drugiej instancji wpłynęła skarga apelacyjna. Zwracali też uwagę, że dla potrzeb apelacji udostępniono im nie oryginał protokołu posiedzenia sądu pierwszej instancji, ale "niepoświadczony przez nikogo dokument, niebędący kopią protokołu znajdującego się aktach sprawy".
Sąd oddalił również wniosek samego Chodorkowskiego, który prosił o odroczenia procesu o dwa miesiące, by mieć czas na przygotowanie swojej obrony.
Przedsiębiorca uzasadniał, że zdążył zapoznać się tylko z 15 z 30 tomów protokołu sądu pierwszej instancji, a także jedynie z 40 z 450 stron uzasadnienia do wyroku.
Przeciwko tym wnioskom gwałtownie zaprotestował prokurator Dmitrij Szochin, który zarzucił Chodorkowskiemu i jego adwokatom świadome opóźnianie procesu.
Po odrzuceniu przez sąd wniosków o zdjęcie sprawy z wokandy i odroczenie procesu jeden z obrońców biznesmena, Jurij Szmidt, wniósł o wyłączenie całego składu sędziowskiego.
Sąd oddalił także ten wniosek i przystąpił do odczytywania materiałów sprawy.
Drugi z adwokatów Chodorkowskiego, Gienrich Padwa, zapowiadał w środę, że podniesie kwestię przedawnienia jednego z zarzutów, za które 31 maja Sąd Rejonowy skazał Chodorkowskiego i Lebiediewa. Adwokat wyjaśnił, że chodzi o sprawę nabycia przez nich akcji Instytutu Nawozów Sztucznych i Preparatów Owado- i Grzybobójczych w Moskwie.
Według moskiewskich mediów przedawnienie tego zarzutu, za który sąd wymierzył Chodorkowskiemu i Lebiediewowi po 7 lat łagru, nastąpiło 21 września. W opinii prawników, Sąd Miejski będzie musiał uwzględnić nowe okoliczności i złagodzić wyrok sądu pierwszej instancji.
Innego zdania jest prokurator Szochin, który w trakcie jednej z przerw w czwartkowym posiedzeniu sądu powiedział dziennikarzom, że jeśli złożyć kary przewidziane za poszczególne przestępstwa, za które skazani zostali byli szefowie Jukosu, to mogliby dostać po 40,5 roku pozbawienia wolności.
W 1995 roku Chodorkowski i Lebiediew kupili 44 proc. akcji moskiewskiej placówki naukowo-badawczej. Sąd Rejonowy uznał, że nie wywiązali się oni z zobowiązań inwestycyjnych, które stanowiły integralną część transakcji. Według sądu, chodziło im wyłącznie o przejęcie atrakcyjnych nieruchomości przy Leninskim Prospekcie, w elitarnej dzielnicy Moskwy.
Proces apelacyjny miał się rozpocząć 14 września, jednak z powodu Choroby mecenasa Padwy, rozprawa była trzykrotnie odraczana.
W rozprawie uczestniczy tylko jeden z podsądnych. Lebiediew odmówił udziału w procesie. Zrezygnował też z usług adwokatów i obrońców z urzędu. "Nie chcę swoją obecnością na tym +spektaklu+ podtrzymywać iluzji legalności tego cynicznego pastwienia się nad praworządnością" - oświadczył w ubiegłym tygodniu za pośrednictwem swoich adwokatów.
ss, ks, pap