Przed kilkoma dniami sekretarz generalny ONZ otrzymał od swego wysłannika na Bałkany Kaia Eidego specjalny raport. Eide spędził osiem miesięcy podróżując między Kosowem a Belgradem, aby wysondować, czy obydwie strony są gotowe do negocjacji. Badał też, czy nastąpił postęp w poszanowaniu norm demokratycznych w prowincji. Chodzi głównie o bezpieczeństwo Serbów i mniejszości niealbańskich w Kosowie i swobodę ich poruszania się.
Raport Eidego wraz z rekomendacją Annana będzie stanowić podstawę dla Rady Bezpieczeństwa ONZ, która 24 października ma głosować w sprawie rozpoczęcia rozmów o statusie prowincji.
Szef administrującej Kosowem misji ONZ (UNMIK) Soren Jessen- Petersen jest pewien, że rozmowy rozpoczną się jeszcze przed końcem tego roku. Dwa tygodnie temu wyraził on przekonanie, że ONZ zdaje sobie sprawę, że prowincja nie może na zawsze pozostać pod jej rządami, więc negocjacje o statusie Kosowa powinny zacząć się jak najszybciej.
Zamieszkane w ponad 90 procentach przez Albańczyków Kosowo formalnie pozostaje prowincją Serbii, choć jest administrowane przez ONZ od wycofania wojsk jugosłowiańskich w czerwcu 1999 roku. Albańczycy domagają się niezależności, ale Serbowie, którzy uważają Kosowo za kolebkę swej historii, kultury i religii, kategorycznie odrzucają taką ewentualność. Zachód z kolei nie wyklucza "warunkowej niepodległości" Kosowa, lecz pod nadzorem Unii Europejskiej.
em, pap