W tym czasie w obozie Echo przebywał polski minister obrony Radosław Sikorski. Przyznał, że przez moment był w schronie, gdy nocą ogłoszono alarm po słyszanym z oddali wybuchu, ale oznajmił, że to dla niego "nie pierwszyzna".
"Zdaje się, że terroryści są niezbyt skuteczni, bo według moich informacji wystrzelono z moździerza dwa granaty - jeden okazał się niewypałem, a drugi przeleciał ponad bazą i spadł kilkaset metrów dalej" - powiedział Sikorski przed odlotem z Diwaniji.
W sobotę rano minister spotkał się z gen. Alim Farhudem, dowódcą szkolonej m.in. przez Polaków 8. Dywizji nowo powstającej armii irackiej. Generał, dziękując za szkolenie, prowadzone według natowskiego programu szkoleniowego, prosił Sikorskiego, by polski kontyngent pozostał jeszcze w Iraku.
em, pap