W środę jeden ze świadków zeznał, że podczas tortur krople roztopionego plastiku kapały na obnażone ciała przesłuchiwanych, a później oprawca zrywał z nich zastygłe tworzywo wraz ze skórą.
Saddam słuchał zeznań spokojnie, ale pod koniec posiedzenia wygłosił długą tyradę i oskarżył Amerykanów, że go "bili i torturowali". Dodał, że wciąż ma na ciele ślady uderzeń. Następnie oświadczył, że ci, którzy dopuścili się aktów przemocy wobec zeznających teraz przeciwko niemu świadków, powinni zostać ukarani.
"Kiedy słyszę, że jakiegoś Irakijczyka skrzywdzono, i mnie to boli. Tym ludziom wyrządzono zło (...) i zgodnie z prawem, ci, którzy się tego dopuścili, powinni dostać to, na co zasłużyli" - powiedział były dyktator, najwyraźniej dystansując się od oskarżeń o stosowanie tortur.
Rizgar Mohammed Amin, przewodniczący pięcioosobowego składu sędziowskiego, rozpoczął rozprawę rano w jednym z budynków ufortyfikowanej Zielonej Strefy w centrum Bagdadu. Po dziesięciu minutach w sali pojawił się Saddam, który bojkotował poprzednie posiedzenie "niesprawiedliwego" trybunału.
Saddam stanął przed Wysokim Trybunałem Irackim po raz pierwszy od wyborów powszechnych 15 grudnia, w których Irakijczycy poszli masowo do urn, aby powołać pierwszy od upadku dyktatora stały parlament, o czteroletniej kadencji.
Prokuratorzy oskarżają byłego prezydenta i siedmiu jego współpracowników, że z zemsty za zamach na Saddama kazali zabić 148 mieszkańców Dudżailu oraz torturować i internować ich rodziny. Grozi za to kara śmierci.
Proces rozpoczął się 19 października i do środy sąd przesłuchał 10 świadków, którzy opowiedzieli o torturach, biciu i cierpieniach, jakich zaznali z rąk agentów Saddama po zamachu w Dudżailu.
Ośmioro świadków zeznawało zza zasłony w obawie przez zemstą zwolenników Saddama. Sąd nie ujawnił nazwisk tych świadków, a obrońców, którzy je otrzymali, zobowiązał do zachowania ich w tajemnicy.
Jednak pierwszy świadek, który zjawił się przed trybunałem w środę, zeznawał z odkrytą twarzą, kilka metrów od Saddama, który robił notatki siedząc w fotelu w boksie dla oskarżonych. Świadek oświadczył, że nazywa się Ali Hasan al-Hajdari i w czasie prześladowań ludności Dudżailu miał czternaście lat. Zeznając spokojnie i spójnie, powiedział, że siedmiu jego braci zabito, a całą rodzinę uwięziono. Przed siedzibą saddamowskiej partii Baas w Dudżailu, dokąd go zabrano, ujrzał zwłoki dziewięciu osób. "Rozpoznałem ich wszystkich" - powiedział Hajdari i podał nazwiska dziewięciu ofiar.
Z Dudżailu zabrano go do siedziby służb specjalnych w Bagdadzie. Tam był świadkiem straszliwych tortur. Strażnicy poddawali zatrzymanych wstrząsom elektrycznym i podgrzewali plastikowe rury w taki sposób, by krople topiącego się tworzywa kapały na ciała ofiar. Potem zrywali płaty zastygłego tworzywa - wraz ze skórą.
"Straszliwie cierpieli z bólu, gdy plastik zastygał na ich ciałach - powiedział Hajdari - Ludzie szli na przesłuchanie o własnych siłach, a z powrotem przynoszono ich na kocu".
Jak podaje niemiecka agencja dpa, Hajdari zeznał, że wiele kobiet i dzieci z Dudżailu, internowanych w obozie na pustyni koło Samawy na południu Iraku, zostało tam żywcem pogrzebanych.
Świadek oskarżył bezpośrednio Barzana Ibrahima at-Tikriti, przyrodniego brata Saddama. Barzan kierował w 1982 roku Muchabaratem, czyli iracką służbą bezpieczeństwa.
Świadek powiedział, że Barzan był obecny w budynku, gdzie torturowano podejrzanych. Dodał, że pewnego razu gdy leżał tam w gorączce, Barzan kopnął go "tak mocno, iż przez wiele tygodni był obolały". Barzan miał przy tym powiedzieć strażnikom: "Nie leczcie go, ta rodzina nie zasługuje na to, by żyć".
Barzan, przysłuchujący się zeznaniom, oświadczył w tym miejscu, że rodzina Hajdarich uczestniczyła w nieudanym zamachu na Saddama.
Barzan kilkakrotnie tracił zimną krew. Gdy świadek oskarżył innego podsądnego, byłego wiceprezydenta Tahę Jasina Ramadana, o wydanie rozkazu zrównania z ziemią gospodarstw rolnych w Dudżailu, krzyknął: "Ty psie, jeden but Ramadana ma więcej honoru niż ty i twoje plemię!".
Strażnicy otworzyli wtedy boks dla oskarżonych, gotowi do interwencji, ale sędzia ich powstrzymał.
Saddam, który na poprzednich rozprawach krzyczał na prokuratora i sędziów, by "poszli sobie do diabła", w środę długo zachowywał się spokojnie, ale pod koniec rozprawy zarzucił Amerykanom, że go bili i torturowali.
Amerykanie schwytali Saddama 13 grudnia 2003 roku i od tego czasu jest pod ich strażą, choć podlega irackiej jurysdykcji prawnej.
"Nie ma miejsca na moim ciele, na które nie spadłyby razy. Ich ślady mam wszędzie" - oświadczył Saddam.
W trakcie zeznań Hajdariego Saddam poprosił trybunał o krótką przerwę na modlitwę. Choć świadek wyraził na to zgodę, sędzia polecił mu, by kontynuował zeznania. Wtedy Saddam zamknął oczy i wyglądało na to, że się modli, siedząc i lekko kołysząc się w fotelu.
Gdy świadek powiedział sądowi: "W 1982, kiedy Saddam zjawił się w Dudżailu...", były dyktator zawołał: "Saddam, a jak dalej!?", protestując, że nie okazano mu należnego szacunku. Sąd zapytał wtedy świadka, kogo dokładnie miał na myśli, na co ten odparł: "Chodzi mi o byłego prezydenta Iraku".
Kolejny świadek, który zeznawał zza zasłony, oświadczył, że męczono go w izbie tortur w obecności Barzana. "Krzyczałem z bólu, a on patrzył i jadł winogrona" - powiedział.
Wysoki Trybunał Iracki przygotowuje akty oskarżenia przeciwko Saddamowi i jego najbliższym współpracownikom w kilkunastu innych sprawach, takich jak ludobójstwo na Kurdach i masakra szyitów w 1991 roku po stłumieniu ich powstania.
Na początek wybrano sprawę masakry w Dudżailu, bo osobista odpowiedzialność Saddama za śmierć tamtejszych ofiar jest podobno dobrze udokumentowana, a rzecz dotyczy szyitów, którzy stanowią 60 procent ludności Iraku.
Kilkuset zwolenników Saddama manifestowało w środę w Tikricie, jego rodzinnym mieście. "Saddamie, Ameryka drży na dźwięk twego imienia!" - wołali manifestanci. Inni krzyczeli: "Saddam to duma Arabów!". W pochodzie niesiono portrety byłego prezydenta. Irackie siły bezpieczeństwa nie interweniowały i nie doszło do żadnych incydentów.
We wtorek w szyickim mieście Amara na południu Iraku tłum szyitów domagał się przyspieszenia procesu i kary śmierci dla byłego dyktatora. Skandowano: "Śmierć Saddamowi!".
ks, ss, pap