"Nie jest to podejście rynkowe, i przypuszczam, że Gazprom poddawany jest naciskom" - dodał Jechanurow.
Premier zapewnił, że mimo braku porozumienia z Rosją, Ukraina nie pozostanie bez gazu. "Mamy wystarczającą ilość gazu, która pozwoli nam pracować aż do czasu podpisania niezbędnych dokumentów" - zaznaczył.
Jechanurow poinformował także, że według obliczeń Kijowa rosyjski Gazprom winien jest ukraińskiemu partnerowi -Naftohazowi Ukrainy - do 1,5 mld metrów sześć. gazu, za tranzyt tego surowca na Zachód. "Chcielibyśmy, by strona rosyjska uregulowała swe długi do pierwszego stycznia" - powiedział.
Ukraiński premier oświadczył, że jego kraj doskonale rozumie, że powinien zapewnić tranzyt gazu do państw zachodniej Europy, oraz przypomniał, że Kijów nie naruszał dotąd swoich zobowiązań w tej sprawie.
Ukraińskie władze zdają sobie sprawę z tego, że trzeba będzie płacić za gaz cenę rynkową, lecz pragną okresu przejściowego na podnoszenie ceny.
W środę, wobec braku porozumienia z Rosją Jechanurow uprzedził, że ukraińskie społeczeństwo powinno oczekiwać wzrostu cen gazu. Obecnie Ukraińcy płacą miesięcznie za gaz 1,89 hrywny (ok. 0,37 USD) za osobę. Według ocen specjalistów cena gazu powinna wzrosnąć o sześć hrywien, czyli o 1,2 dolara.
Premier poinformował, że na rozmowy do Moskwy udaje się jeszcze w środę grupa robocza z jednym z wiceszefów ukraińskiego Naftohazu na czele.
Tymczasem, jak informują ukraińskie media, powołując się na rosyjską gazetę "Kommiersant", 1 stycznia Gazprom planuje pokazową operację "zakręcania kurka gazowego" dla Ukrainy. Wydarzenie to będzie miało miejsce w stacjach przesyłowych w Kursku i Moskwie i odbędzie się w światłach kamer centralnych rosyjskich kanałów telewizyjnych.
ks, pap