Na chodniku widać było kałuże krwi. Sudańczycy odpierali ataki za pomocą kijów i butelek rzucanych w kierunku policjantów. Rannych zostało 23 funkcjonariuszy i co najmniej 30 Sudańczyków. W sumie w akcji brało udział 4 tys. policjantów.
Sudańczycy domagają się od Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, by wywiózł ich z Egiptu. "Większość sudańskich uchodźców doświadczała przemocy w Egipcie. Nie chcemy tu już dłużej być" - powiedział jeden z nich, który przedstawił się jako Wilson.
Obóz - zajmujący powierzchnię nie większą od kortu tenisowego i położony niedaleko biur misji ONZ - został założony przez uchodźców we wrześniu na znak protestu przeciwko ignorowaniu przez ONZ-owską agendę sytuacji uciekinierów sudańskich. Władze kairskie ostrzegały wielokrotnie koczujących tu ludzi, że muszą opuścić park, położony nad jednym z bulwarów stolicy.
Wysoki Komisarz ONZ ds. Uchodźców powiedział, że jest przygotowana większa pomoc dla uchodźców z Sudanu, szukających schronienia przed konfliktem w ojczyźnie, ale Komisja nie jest w stanie zorganizować przewiezienia ich do innego kraju.
Trwająca 21 lat w Sudanie wojna domowa między północą a południem pozbawiła dachu nad głową 4 mln ludzi. Kolejny konflikt w położonym na zachodzie Darfurze zmusił kolejne 2 mln ludzi do ucieczki. Choć podpisane w styczniu porozumienie zakończyło wojnę domową, wielu Sudańczyków twierdzi, że w Sudanie wciąż jest zbyt niebezpiecznie, by wracać do domu.
em, pap