W Bagdadzie siły bezpieczeństwa były w stanie pogotowia, aby zapobiec atakom rebeliantów sunnickich, którzy oskarżyli rządzący sojusz szyicki o oszustwa wyborcze. Mimo zwiększenia liczby posterunków kontrolnych co najmniej czterech Irakijczyków zginęło w stolicy w wybuchach przydrożnych bomb pułapek.
W Ramadi, 110 km na zachód od Bagdadu, sunniccy rebelianci ostrzelali rakietami bazy amerykańskie. Natomiast w Nadżafie, świętym mieście szyitów, strzelano na wiwat.
Wojsko i policja zablokowały drogi między Bagdadem i niepokornymi prowincjami sunnickimi Anbar, Salahaddin i Dijala. Szukano też porywaczy, którzy zagrozili, że zabiją amerykańską dziennikarkę Jill Carroll, jeśli do piątku wieczór wojska USA nie zwolnią wszystkich irackich więźniarek.
Kilka czołowych osobistości sunnickich, w tym przywódca Irackiego Frontu Zgody, Adnan Dulajmi, przyłączyło się do apeli rodziny 28- letniej dziennikarki i kolegów o jej uwolnienie. Do piątku wieczór porywacze z "Brygady Zemsty" milczeli.
Politycy sunniccy protestowali niedawno przeciwko domniemanym oszustwom wyborczym, ale wyniki wyborów dały ich partiom 58 miejsc w 275-miejscowym parlamencie, tyle, ile można było oczekiwać (arabscy synnici stanowią około 20 procent ludności Iraku). W piątek wielu działaczy sunnickich rozmawiało już o swoim udziale w rządzie jedności narodowej.
Nawet twardogłowy polityk Saleh Mutlak, bezkompromisowy krytyk koalicji szyickiej sympatyzujący z rebeliantami powiedział, że "jeśli uda się nam osiągnąć porozumienie z naszymi braćmi w sprawie zapewnienia jedności Iraku, wejdziemy w skład rządu".
Polityk koalicji szyickiej Abbas al-Bajati oświadczył, że rozmowy mogą zacząć się już w sobotę.
Ambasador USA w Bagdadzie Zalmay Khalilzad, który w zeszłym roku doprowadził zwaśnione ugrupowania do przyjęcia nowej konstytucji, wezwał je w piątek do utworzenia rządu obejmującego wszystkie główne siły polityczne. Waszyngton ma nadzieję, że powstanie takiego rządu wygasi rebelię, co pozwoli wojskom USA opuścić Irak.
Wiele będzie zależeć od tego, czy przywódcy szyitów i Kurdów dotrzymają słowa danego politykom sunnickim przed październikowym referendum konstytucyjnym i zgodzą się rozważyć w nowym parlamencie zmiany w konstytucji zgodnie z postulatami arabskich sunnitów.
Blok szyicki, podobnie jak Kurdowie, opowiada się za przekształceniem Iraku w federację regionów o rozległych uprawnieniach. Arabscy sunnici, którzy na swoich terenach nie mają złóż ropy, są temu przeciwni, argumentując, że autonomiczne szyickie południe dostałoby się pod wpływy Iranu, po czym doszłoby do rozpadu kraju. Chcą, aby w tym celu odpowiednio poprawić konstytucję.
Szyici i Kurdowie, którzy wiele wycierpieli za Saddama, są na ogół za usunięciem z ważnych stanowisk publicznych wszystkich dawnych aktywistów partii Baas. Partie arabskich sunnitów domagają się natomiast złagodzenia antybaasyfikacyjnej klauzuli w konstytucji; nalegają, by ograniczyć czystkę do osób, które dopuściły się jawnych przestępstw.
Rozmowy na temat utworzenia rządu mogą potrwać nawet kilka miesięcy. Po wyborach styczniowych na nowy rząd trzeba było czekać prawie trzy miesiące.
Ostateczne wyniki wyborów dają sojuszowi szyickiemu 128 mandatów, 10 mniej niż wynosi większość w parlamencie. Sojusz kurdyjski zdobył 53 mandaty, 22 mniej niż miał w parlamencie tymczasowym, blok świecki byłego premiera Ijada Alawiego 25, a siedem małych ugrupowań reprezentujących sunnitów, szyitów, Turkmenów, chrześcijan i jezydów - 14.
Arabscy sunnici w większości bojkotowali wybory do tymczasowego parlamentu w styczniu 2005 roku i w rezultacie mieli w nim tylko 17 mandatów. Potem przywódcy sunnitów uznali bojkot za błąd i w wyborach grudniowych ich społeczność poszła tłumnie do urn. W rezultacie umiarkowany sunnicki Front Zgody zdobył 44 mandaty, radykalna koalicja Saleha Mutlaka 11, a inne partie sunickie jeszcze trzy.
Arabscy sunnici byli uprzywilejowani za Saddama Husajna i teraz wielu z nich nie może pogodzić się z tym, że demokratyczne przeobrażenia w kraju zapewniły dominującą pozycję szyitom (60 proc. Irakijczyków), za Saddama dyskryminowanym.
ss, pap