Brytyjscy szpiedzy w Moskwie?

Brytyjscy szpiedzy w Moskwie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) podała wiadomość o zdemaskowaniu czterech brytyjskich szpiegów i wykryciu znaczących przelewów pieniężnych na konta niektórych rosyjskich organizacji pozarządowych.
Według FSB, zdemaskowani Brytyjczycy mieli status dyplomatów. Ministerstwo spraw zagranicznych w Londynie wyraziło zaskoczenie z  powodu zarzutów.

Rzecznik służb bezpieczeństwa Rosji powiedział, że czterech dyplomatów Zjednoczonego Królestwa jest "podejrzanych o  działalność szpiegowską" przy użyciu wyszukanego urządzenia do  transmisji danych. Jego zdaniem, urządzenie ukryte było w imitacji kamienia pozostawionej w jednym z moskiewskich parków.

Kamień miał służyć jako elektroniczna skrzynka na listy; agenci za jego pomocą rejestrowali lub przesyłali informacje na przenośne komputery - tłumaczył rzecznik. Dodał, że trwa śledztwo w tej sprawie.

Pierwsze informacje na ten temat podała w niedzielę wieczorem rosyjska telewizja. Kanał "Rossija" wyemitował materiał filmowy, według którego Brytyjczycy w Moskwie prowadzą działalność szpiegowską i wymieniał nazwiska czterech pracowników brytyjskiej ambasady. Telewizja informowała, że aresztowano też obywatela rosyjskiego zamieszanego w tę sprawę.

Według telewizji, wśród brytyjskich dyplomatów zamieszanych w  szpiegostwo miał być drugi sekretarz brytyjskiej ambasady w Rosji Marc Doe; zdaniem "Rossii" to on podpisał w październiku 2004 r. kwit na przelew 23 tys. funtów na konto Grupy Helsińskiej w  Moskwie - organizacji broniącej praw człowieka, a także przekazał 5,719 funtów na Fundusz Eurazja, wspierający rozwój gazet o niskim nakładzie. Telewizja pokazała całą dokumentację przelewów sygnowanych przez Doe. Dokumenty pochodziły z FSB.

Oprócz tego kanał przedstawił zdjęcia z kamery służb bezpieczeństwa, na których pracownik brytyjskiej ambasady Chris Peart przechodzi w pobliżu elektronicznego kamienia. Pojawiło się także nazwisko "oficjalnego przedstawiciela brytyjskiego wywiadu w  Rosji Paula Cromptona", oraz kolejnego pracownika placówki dyplomatycznej - Andrew Fleminga. Wszystkich wymienionych telewizja scharakteryzowała jako "agentów".

Szefowa Grupy Helsińskiej w Moskwie, niegdysiejsza dysydentka Ludmiła Aleksiejewa umieściła całą sprawę w kontekście "kampanii kalumnii" wobec obrońców praw człowieka. Podkreśliła, że jej organizacja nie otrzymywała żadnych subwencji podpisywanych przez pana Doe, a cała afera jest wydumana.

ss, pap