Prom Salaam 98, który zatonął na Morzu Czerwonym w piątek nad ranem, przewoził ok. 1400 pasażerów. Dotąd udało się uratować zaledwie 378 osób, którym udało się wsiąść na szalupy ratunkowe. Na statku było jednak o wiele za mało takich łodzi. Z wody wyłowiono też 195 ciał ofiar. Nadal nieznany jest los około 800 rozbitków.
Ludzie, którzy przeżyli katastrofę, przedstawiają mediom dramatyczny opis sytuacji, niejednokrotnie sprzeczny z oficjalnymi ocenami władz egipskich. Zdaniem rozbitków, powodem zatonięcia promu był pożar, który wybuchł pod pokładem. Pojawił się niedługo po wypłynięciu z saudyjskiego portu Duba, gdy widoczne było jeszcze wybrzeże saudyjskie. Jednak załoga ani nie zawróciła, ani nie wysłała sygnału SOS. Pasażerom cały czas mówiono, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma żadnego zagrożenia. Cytowany przez BBC egipski pasażer Ahmed Abdel Wahab mówi, że ludzie błagali, by prom zawrócił lub by wezwano pomoc - załoga odmówiła. Gdy część pasażerów wpadła w panikę, załoga zamknęła kobiety w kabinach. Zdaniem rozbitków, kapitan promu i załoga opuścili tonącą jednostkę w jednej z pierwszych szalup, spuszczonych na wodę. Kapitan znajduje się na liście osób zaginionych.
pap, em