Sieciowe porządki na Białorusi

Sieciowe porządki na Białorusi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Białoruscy internauci wpadli w panikę: władze zapowiedziały likwidację niezarejestrowanych domowych sieci komputerowych. Część internautów wiąże tę decyzję z rozpisanymi na marzec wyborami prezydenckimi.
Ministerstwo łączności zapewnia, że chodzi tylko o wprowadzenie porządku w chaotycznym przeciąganiu kabli, głównie w stołecznych dzielnicach.

"Internetowe wspólnoty" nie wykluczają, że prawdziwym celem jest wzięcie ich pod kontrolę przed wyborami. "Dla władz domowe sieci to zło. To niekontrolowany środek komunikowania się dość dużej liczby ludzi" - oceniła agencja informacyjna AFN.

Wielu ekspertów uważa jednak, że w grę wchodzi wyłącznie obrona interesów państwowego monopolisty telekomunikacyjnego "Biełtielekomu". "Kosztem internautów państwo zapewnia ubogim obywatelom tanie usługi telefoniczne. Dlatego konsekwentnie broni swych monopolistycznych interesów" - skomentował decyzję ministerstwa portal Bybanner.com.

Domowe sieci komputerowe zakładają głównie młodzi ludzi w Mińsku, przerzucają kable od mieszkania do mieszkania, czasami łącząc w  ten sposób kilka bloków, a nawet całe osiedla. W sieci wymieniają się nagraniami, grają w gry komputerowe, a przede wszystkim składają się na wykupienie kanału dostępu do internetu.

Według danych strony internetowej homenet.tut.by w stolicy Białorusi jest 1300 takich sieci, a ich użytkowników - 45 tys. W  niektórych dzielnicach konkurencję przegrywają z nimi oficjalni providerzy. Najbardziej poszkodowany jest "Biełtielekom", mający monopol na przekazywanie sygnału za granice Białorusi. Łącza od  "Biełtieliekomu" dzierżawi 23 providerów.

Na początku lutego ministerstwo łączności ogłosiło, że przy zakładaniu domowych sieci dochodzi do "niesankcjonowanego zajmowania inżynieryjnych urządzeń w domach oraz kanalizacji kablowej". Zapowiedziało kontrolę i likwidację sieci, które nie  mają umowy na dzierżawę infrastruktury kablowej, praktycznie w  całości należącej do "Biełtielekomu".

"Ponieważ wszyscy dobrze znają metody, jakimi na Białorusi wprowadza się porządek, losy domowych sieci komputerowych można uznać za przesądzone" - ocenił tygodnik "Biełhazieta".

Niemniej zdaniem ekspertów, na których powołuje się tygodnik "Biełorusy i rynok", działania ministerstwa nie wpłyną na  "amatorskie" sieci, których jest najwięcej w Mińsku; ich organizatorzy przerzucają najczęściej kable od okna do okna, nie  wykorzystując żadnej infrastruktury.

Dostęp do internetu ma ponad 20 proc. mieszkańców 10-milionowej Białorusi. Choć "Biełtieliekom" ogłosił w połowie stycznia obniżkę o 10-15 proc. niektórych taryf, internet jest o wiele droższy niż  w Polsce.

Za łącze ADSL (odpowiednik polskiej "Neostrady") płaci się abonament w zależności od szybkości i liczby zamówionych godzin. Całodobowy dostęp z wydzierżawieniem modemu przy prędkości 64/32 kb/s kosztuje 200 tys. rubli (ok. 300 zł), 128/64 - 370 tys. rubli (550 zł), a 320/128 - 818 tys. rubli (1220 zł). Za dwie godziny dziennie w internecie płaci się abonament odpowiednio: 59 tys. rubli (88 zł), 83 tys. (123 zł) i 150 tys.(220 zł).

Średnia płaca wynosi na Białorusi 550 tys. rubli (ok. 820 zł).

ks, pap