Sergio D'Elia był w latach 70-tych jednym z liderów organizacji terrorystycznej Prima Linea, odpowiedzialnej za falę morderstw. Ofiarami dokonanych przez nią zamachów byli między innymi sędziowie i funkcjonariusze policji.
W 1978 roku D'Elia został skazany na 25 lat więzienia za udział w zabójstwie policjanta. Na wolność wyszedł już po 12 latach. Jego historię przypomniał jeden z deputowanych prawicy Carlo Giovanardi, gdy D'Elia został wybrany na sekretarza prezydium niższej izby parlamentu. Giovanardi z postchadeckiej partii UDC uznał tę decyzję za obrazę dla ofiar terroryzmu i ich rodzin.
"To ciężka prowokacja i obraza dla państwa prawa oraz najbliższych barbarzyńsko zamordowanego policjanta" - powiedział inny deputowany prawicy Francesco Bosi.
Kilku polityków centrolewicowej koalicji, której głosami wybrano D'Elię na sekretarza prezydium Izby, wyraziło solidarność z wdową po zamordowanym policjancie. Żona, która nie może uwierzyć w nagły awans zabójcy swego męża, już zapowiedziała, że będzie protestować przeciwko temu z całych sił.
Prawicowy dziennik "Libero" pisze w sobotę z oburzeniem o "bezwstydnej niespodziance", jaką zgotowali wyborcom deputowani centrolewicy premiera Romano Prodiego.
D'Elii bronią przywódcy jego macierzystej partii Włoskich Radykałów. Jego zwolennicy przypominają, że jest on nie tylko byłym terrorystą, ale także jednym z założycieli powstałej w 1994 roku w Brukseli organizacji o nazwie "Niech nikt nie dotyka Kaina", walczącej o zniesienie kary śmierci na całym świecie. Należy do niej między innymi laureat pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel. Jako działacz tej organizacji D'Elia wypowiada się często w mediach, między innymi na antenie Radia Watykańskiego.
pap, ss