Kilka godzin wcześniej z okolicy ewakuowano około 100 mieszkańców i wstrzymano ruch. Jak podały szwedzkie media powołując się na świadków, mężczyzna od południa siedział na ziemi, dziwnie się zachowywał i płakał.
Według relacji Sundin, której udało się z nim porozmawiać, twierdził on, iż udało mu się uciec z pobliskiego mieszkania, gdzie przez trzy dni był przetrzymywany. Wówczas policjantka dostrzegła też przy pasie swego rozmówcy czarne pudełko z wystającymi z niego kablami.
"Jak dla mnie, wyglądało realnie - powiedziała. - Mężczyzna wyglądał na bardzo wystraszonego. Obficie się pocił". Według niej, pudełko nosił przy sobie od niedzieli rano. Potwierdziła też, że mężczyzna urodził się w Norwegii, ale musiał w Szwecji przebywać od dłuższego czasu, gdyż posługiwał się szwedzkim.
Policja poszukuje teraz porywaczy mężczyzny. "Musi być jakiś powód, ludzie nie zakładają bomb na innych ludzi bez przyczyny" - powiedziała Diana Sundin. Przeprowadzono również rewizję mieszkania, w którym miał być przetrzymywany Norweg.
pap, em