Premier podkreślił, że od partii zaangażowanych w procesy polityczne wymaga przyjęcia jednoznacznej pozycji przeciw terroryzmowi i prosaddamowskiej partyzantce. Tym samym, zgodnie z planem szefa irackiego rządu, zostanie powołana komisja mająca na celu szybkie uwolnienie z więzień "niewinnych", czyli tych, którzy "chcąc z tego skorzystać, powinni wyrzec się przemocy, poprzeć rząd i prawo".
"Do tych, którzy chcą uczestniczyć w odbudowie kraju, wyciągamy gałązkę oliwną (...), a tym, którzy obstają przy zabijaniu czy terroryzmie, ukażemy pięść prawa broniącego naszego kraju i mieszkańców" - oświadczył. Choć nad projektem premiera toczyły się burzliwe zakulisowe dyskusje między frakcjami w parlamencie, plan poparli przedstawiciele ugrupowań arabskich sunnitów, Kurdów oraz partii szyickich. Do przystąpienia do procesów pokojowych wezwał kilka godzin po wystąpieniu premiera ambasador USA w Bagdadzie Zalmay Khalilzad. "Wzywam wszystkich powstańców do złożenia broni i włączenia się do procesów politycznych i demokratycznych w nowym Iraku" - powiedział.
Ogłoszony projekt w dużej mierze opiera się o poszanowanie praw człowieka i wzywa do ścigania tych, którzy je łamią. Wymagania te dotyczą również stacjonujących w Iraku obcych wojsk. Sformułowanie to jest wyjątkowo aktualne, jeśli wziąć pod uwagę śledztwo dotyczące zabójstwa 24 irackich cywilów w miejscowości Hadisa, o które podejrzewa się żołnierzy USA.
Maliki obiecał też rekompensaty dla ofiar ataków terrorystycznych i poruszył kwestię pozbawienia ugrupowań politycznych milicji i bojówek.
Rząd powinien przygotować terminarz przejęcia przez irackie siły kontroli nad bezpieczeństwem w kraju - mówił premier. Nie podał jednak żadnej daty wycofania z Iraku amerykańskich żołnierzy.
Tuż po objęciu urzędu Maliki zobowiązał się, że jego gabinet w ciągu 18 miesięcy weźmie odpowiedzialność za wszystkie 18 prowincji. Obecnie od sił koalicji przejmuje pilnowanie porządku w południowej, względnie spokojnej prowincji Musanna, którą opuszczają żołnierze japońscy.
pap, em