Radykalne ugrupowanie Hamas, które tworzy rząd Autonomii, nazwało decyzję o referendum "zamachem stanu".
W referendum ma zostać zatwierdzony bądź odrzucony dokument opracowany przez przywódców różnych grup Palestyńczyków więzionych przez Izraelczyków, który przewiduje zakończenie zamachów w Izraelu i utworzenie przyszłego państwa palestyńskiego na terytoriach okupowanych od 1967 roku, co stanowi pośrednie uznanie państwa żydowskiego.
Wyborcy mają odpowiedzieć w referendum na pytanie, "czy akceptują dokument porozumienia narodowego więźniów" - wyjaśnił Abdelrahim.
Prezydentowi Abbasowi nie udało się nakłonić rządu Hamasu, by zaakceptował istnienie Izraela i przyjął dotychczasowe izraelsko- palestyńskie porozumienia pokojowe, więc podjął decyzję o rozpisaniu referendum.
Umiarkowane ugrupowanie Fatah, z którego wywodzi się Abbas oficjalnie uznaje istnienie Izraela. Hamas natomiast w swym statucie wzywa do zniszczenia tego państwa.
Hamas potępił w sobotę referendum ogłoszone przez prezydenta Abbasa, jako "zamach stanu" przeciwko rządowi utworzonemu w wyniku zwycięstwa Hamasu w styczniowych wyborach parlamentarnych.
"Chodzi o zamach stanu przeciwko wyborowi narodu palestyńskiego" - powiedział rzecznik Hamasu Muszir al-Masri. Zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie starało się zapobiec referendum wszelkimi środkami prawnymi".
"Ten kto ogłosił referendum, powinien ponieść odpowiedzialność za niebezpieczne skutki, jakie mogą z tego wyniknąć" - dodał al- Masri. Głosowanie w referendum "będzie oznaczało historyczny podział narodu palestyńskiego" - oświadczył przedstawiciel Hamasu.
pap, ss