Pomarańczowa koalicja zagrożona

Pomarańczowa koalicja zagrożona

Dodano:   /  Zmieniono: 
Napięcie wokół stanowiska przewodniczącego Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy przerodziło się w burzę, która może zniszczyć pomarańczową koalicję.
Słabym ogniwem demokratycznego sojuszu okazał się lider Socjalistycznej Partii Ukrainy (SPU) Ołeksandr Moroz, który - wbrew umowom - kandyduje na szefa izby.

"Wiem, że nikt oprócz mnie, nie jest w stanie zjednoczyć parlamentu" - powiedział Moroz informując o przyczynach swojej decyzji.

Wcześniej oświadczył, że duża część socjalistów w głosowaniu nad kandydaturą na szefa parlamentu, nie poprze kandydata proprezydenckiej Naszej Ukrainy, byłego sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Petra Poroszenki.

"Poroszenko i Tymoszenko (szefowa należącego do koalicji bloku politycznego jej imienia, typowana na premiera pomarańczowego rządu) to mieszanka wybuchowa, która eksploduje już niebawem" - wyjaśniał lider socjalistów, mówiąc, że zależy mu na utrzymaniu realnej jedności koalicji.

Stanowisko Moroza zostało odebrane jednak jako zapowiedź jego współpracy z opozycyjną Partią Regionów byłego premiera Wiktora Janukowycza.

"Rzeczywiste zamiary części frakcji (SPU) polegają na dążeniu do koalicji z Partią Regionów" - oświadczył wcześniej pierwszy sekretarz partii socjalistycznej Josyp Winski i podał się do dymisji.

W tej sytuacji z walki o fotel przewodniczącego Rady Najwyższej wycofał się Poroszenko. Zaapelował do Moroza, by uczynił to samo, ten jednak nie zrezygnował ze swych ambicji.

Jednocześnie własnego kandydata na przewodniczącego parlamentu wysunęła Partia Regionów. Jest nim Mykoła Azarow, pierwszy wicepremier i minister finansów w rządzie Janukowycza.

Głosowanie w tej sprawie odbędzie się późnym wieczorem. Wiadomo już, że Nasza Ukraina i Blok Julii Tymoszenko zdecydowali, że nie wezmą w nim udziału.

pap, ab