Dorota Dotryw z biura prasowego Reprezentacji KE w Warszawie powiedziała, że Reprezentacja - uznając, że polscy dziennikarze źle zinterpretowali wypowiedź Szpidli - zadała Komisji pytanie w sprawie interpretacji unijnych zapisów w tej sprawie.
"Nieporozumieniem jest twierdzenie, że UE 'daje zielone światło dla odmowy zatrudniania palaczy'; ocenia, że 'dyskryminacja palaczy jest w porządku', czy 'przyzwala na dyskryminację palaczy' - jak odnotowały niektóre media" - napisała rzeczniczka Szpidli w odpowiedzi przesłanej PAP przez Reprezentację KE w Warszawie.
Podkreśliła, że w Karcie Praw Podstawowych jasno zapisano, że UE przeciwstawia się wszelkiej dyskryminacji. Przypomniała, że unijny traktat uprawnia Komisję Europejską do wydawania przeciwdyskryminacyjnych aktów prawnych w pewnych dziedzinach, zabrania natomiast dyskryminacji w miejscu pracy ze względu na wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną, religię lub światopogląd, a dyskryminacja ze względu na rasę, pochodzenie etniczne i płeć jest ogólnie zabroniona.
Według Kathariny von Schnurbein, fakt, że w unijnym prawie brak zapisów niedyskryminujących palaczy nie oznacza, by KE uważała ich dyskryminację za uprawnioną. Rzeczniczka podkreśliła, że każdy powinien być zatrudniany zgodnie z jego umiejętnościami i kwalifikacjami, a nie wykluczany z góry, bez możliwości udowodnienia swojej przydatności.
Rzeczniczka zwróciła również uwagę, że promocję miejsc pracy wolnych od dymu tytoniowego Komisja traktuje jako narzędzie ochrony zdrowia zarówno palących jak i niepalących. Dyskryminację palaczy uznaje jednak za rzecz politycznie nieakceptowalną. "To z pewnością nie jest właściwa droga radzenia sobie z problemem uzależnienia od tytoniu i konsekwencji jakie palenie może powodować w miejscu pracy" - napisała w oświadczeniu. Dodała, że sama Komisja - zapewniając miejsce pracy wolne od dymu i starając się pomóc palącym wyzwolić się z nałogu - nie dyskryminuje palaczy.
pap, ab