Papież Benedykt XVI, który w sobotę rozpoczął sześciodniową pielgrzymkę do rodzinnej Bawarii, odprawił w niedzielę w Monachium mszę dla około ćwierć miliona wiernych, apelując do nich o umacnianie wiary w życiu społecznym.
W niedzielnej papieskiej mszy na terenach targowych na dawnym monachijskim lotnisku Riem uczestniczyło 250 tys. osób, w tym prezydent Koehler i premier krajowy Stoiber. Wśród 10 kardynałów znajdował się metropolita krakowski, kardynał Stanisław Dziwisz.
Papieska homilia poświęcona była przede wszystkim problemowi obecności Boga w życiu człowieka współczesnego. "Istnieje osłabienie słuchu na Boga, na które cierpimy właśnie w obecnych czasach. Nie możemy go po prostu już usłyszeć - mamy w uszach zbyt wiele częstotliwości. To, co się o nim mówi, wydaje się przednaukowe, nie pasujące już do dzisiejszych czasów. Wraz z osłabieniem słuchu czy też głuchotą na Boga ginie naturalnie również nasza zdolność rozmawiania z nim i mówienia do niego. W ten sposób tracimy decydujące pojmowanie. Naszym wewnętrznym zmysłom grozi obumarcie. Z tą utratą pojmowania drastycznie i niebezpiecznie zmniejsza się zasięg naszych stosunków z rzeczywistością" - mówił Benedykt XVI.
Przytaczając skierowaną do niego wypowiedź jednego z afrykańskich biskupów, który skarżył się, że Niemcy znacznie chętniej wspierają pomoc rozwojową niż projekty ewangelizacyjne, Benedykt XVI powiedział: "Najwyraźniej u niektórych panuje przekonanie, że projekty społeczne trzeba realizować z najwyższą pilnością, że sprawy związane z Bogiem czy wręcz z wiarą katolicką są partykularne i nie tak ważne. A właśnie doświadczenie tych biskupów jest takie, że ewangelizacja musi postępować jako pierwsza, że Bóg Jezus Chrystus musi być znany, wyznawany, kochany, że musi nawracać serca, by także sprawy społeczne szły do przodu, by szerzyło się pojednanie, by na przykład AIDS był zwalczany rzeczywiście u jego głębokich przyczyn, a chorzy mogli być pielęgnowani z koniecznym oddaniem i miłością".
Jak zaznaczył papież, narody Azji i Afryki podziwiają potencjał naukowo-techniczny cywilizacji zachodniej, ale jednocześnie są przerażone forsowanym przez nią wypieraniem Boga ze sfery publicznej. "Właściwe zagrożenie swej tożsamości widzą nie w wierze chrześcijańskiej, lecz w lekceważeniu Boga i cynizmie, który uważa wyśmiewanie tego co święte za wolnościowe prawo, a korzyści z przyszłych sukcesów nauki podnosi do roli najwyższego probierza moralnego" - wskazał Benedykt XVI.
"Świat potrzebuje Boga. My potrzebujemy Boga. (...) Nie naruszamy szacunku dla innych religii i kultur, bojaźni wobec ich wiary, gdy głośno i jednoznacznie wyznajemy Boga, który przemocy przeciwstawia swe cierpienie, który złu i jego władzy stawia jako granicę i przezwyciężenie swe miłosierdzie" - mówił na zakończenie swej homilii papież.
Po mszy św. w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański papież przypomniał wiernym o tym, jak konieczne w życiu każdej osoby oraz dla spokojnej i pokojowej koegzystencji między ludźmi jest to, by widzieć w Bogu centrum rzeczywistości i centrum osobistego życia.
Wierni gromadzili się na terenie monachijskich targów już od godz. 4 rano. Wśród uczestników mszy św. było kilka tysięcy Polaków, jednak biuro prasowe nie dysponuje dokładniejszymi danymi. Widoczne były, oprócz flag niemieckich i bawarskich, flagi chorwackie.
W niedzielę po południu papież odprawił w monachijskiej katedrze Najświętszej Maryi Panny nieszpory dla rodzin, katechetów, wychowawców i duchowieństwa. Przybyło tam również około 400 dzieci pierwszokomunijnych.
Benedykt XVI wezwał rodziców, by nie zaniedbywali obowiązku coniedzielnej eucharystii oraz modlili się wraz z dziećmi, wzmacniając w ten sposób rodzinną wspólnotę. Zaapelował do katechetów i wychowawców o uświadamianie młodym ludziom, że wszelkie omijające Boga odpowiedzi na pytania o sens egzystencji są za krótkie.
pap, ab
Papieska homilia poświęcona była przede wszystkim problemowi obecności Boga w życiu człowieka współczesnego. "Istnieje osłabienie słuchu na Boga, na które cierpimy właśnie w obecnych czasach. Nie możemy go po prostu już usłyszeć - mamy w uszach zbyt wiele częstotliwości. To, co się o nim mówi, wydaje się przednaukowe, nie pasujące już do dzisiejszych czasów. Wraz z osłabieniem słuchu czy też głuchotą na Boga ginie naturalnie również nasza zdolność rozmawiania z nim i mówienia do niego. W ten sposób tracimy decydujące pojmowanie. Naszym wewnętrznym zmysłom grozi obumarcie. Z tą utratą pojmowania drastycznie i niebezpiecznie zmniejsza się zasięg naszych stosunków z rzeczywistością" - mówił Benedykt XVI.
Przytaczając skierowaną do niego wypowiedź jednego z afrykańskich biskupów, który skarżył się, że Niemcy znacznie chętniej wspierają pomoc rozwojową niż projekty ewangelizacyjne, Benedykt XVI powiedział: "Najwyraźniej u niektórych panuje przekonanie, że projekty społeczne trzeba realizować z najwyższą pilnością, że sprawy związane z Bogiem czy wręcz z wiarą katolicką są partykularne i nie tak ważne. A właśnie doświadczenie tych biskupów jest takie, że ewangelizacja musi postępować jako pierwsza, że Bóg Jezus Chrystus musi być znany, wyznawany, kochany, że musi nawracać serca, by także sprawy społeczne szły do przodu, by szerzyło się pojednanie, by na przykład AIDS był zwalczany rzeczywiście u jego głębokich przyczyn, a chorzy mogli być pielęgnowani z koniecznym oddaniem i miłością".
Jak zaznaczył papież, narody Azji i Afryki podziwiają potencjał naukowo-techniczny cywilizacji zachodniej, ale jednocześnie są przerażone forsowanym przez nią wypieraniem Boga ze sfery publicznej. "Właściwe zagrożenie swej tożsamości widzą nie w wierze chrześcijańskiej, lecz w lekceważeniu Boga i cynizmie, który uważa wyśmiewanie tego co święte za wolnościowe prawo, a korzyści z przyszłych sukcesów nauki podnosi do roli najwyższego probierza moralnego" - wskazał Benedykt XVI.
"Świat potrzebuje Boga. My potrzebujemy Boga. (...) Nie naruszamy szacunku dla innych religii i kultur, bojaźni wobec ich wiary, gdy głośno i jednoznacznie wyznajemy Boga, który przemocy przeciwstawia swe cierpienie, który złu i jego władzy stawia jako granicę i przezwyciężenie swe miłosierdzie" - mówił na zakończenie swej homilii papież.
Po mszy św. w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański papież przypomniał wiernym o tym, jak konieczne w życiu każdej osoby oraz dla spokojnej i pokojowej koegzystencji między ludźmi jest to, by widzieć w Bogu centrum rzeczywistości i centrum osobistego życia.
Wierni gromadzili się na terenie monachijskich targów już od godz. 4 rano. Wśród uczestników mszy św. było kilka tysięcy Polaków, jednak biuro prasowe nie dysponuje dokładniejszymi danymi. Widoczne były, oprócz flag niemieckich i bawarskich, flagi chorwackie.
W niedzielę po południu papież odprawił w monachijskiej katedrze Najświętszej Maryi Panny nieszpory dla rodzin, katechetów, wychowawców i duchowieństwa. Przybyło tam również około 400 dzieci pierwszokomunijnych.
Benedykt XVI wezwał rodziców, by nie zaniedbywali obowiązku coniedzielnej eucharystii oraz modlili się wraz z dziećmi, wzmacniając w ten sposób rodzinną wspólnotę. Zaapelował do katechetów i wychowawców o uświadamianie młodym ludziom, że wszelkie omijające Boga odpowiedzi na pytania o sens egzystencji są za krótkie.
pap, ab