Rumuńska telewizja prywatna wyemitowała wideo, dokumentujące zastrzelenie przez Chińczyków uchodźcy z Tybetu. Incydent obserwowany 30 września przez zagranicznych himalaistów wywołał międzynarodowe oburzenie.
Materiał wyemitowany przez program Pro TV pokazuje w oddali postać człowieka, a głos narratora wyjaśnia, że jest to chiński pogranicznik strzelający z karabinu. Osobna scena pokazuje, jak jedna z postaci spośród idących gęsiego w śniegu pada na ziemię. Słychać, jak niezidentyfikowany człowiek obok kamery mówi po angielsku: "strzelają do nich jak do psów".
Pro TV - największa prywatna rumuńska stacja telewizyjna - podała, że wideo nakręcił rumuński kamerzysta Sergiu Matei towarzyszący ekspedycji na Cho Oyu - himalajski szczyt w pobliżu chińskiej granicy z Nepalem. Film nakręcony przez Matei pokazuje ludzi z odległości około jednego kilometra.
W miniony wtorek zagraniczni himalaiści informowali w Nepalu, że wysoko w Himalajach widzieli, jak Chińczycy otworzyli ogień do grupki Tybetańczyków i zabili przynajmniej jednego z uchodźców. Do wydarzenia doszło 30 września w pobliżu przełęczy Nangpa La w rejonie Mount Everestu. Himalaiści widzieli też co najmniej 10 tybetańskich dzieci zatrzymanych przez straż graniczną około 20 km od Mount Everestu i słyszeli strzały oraz widzieli człowieka padającego na śnieg.
Działacze Międzynarodowej Kampanii na rzecz Tybetu podali w pisemnym oświadczeniu, że wideo jest dowodem na to, że chińskie oddziały strzelają i zabijają nieuzbrojonych Tybetańczyków i skrytykowało wydane w tym tygodniu w Pekinie oświadczenie, mówiące, że chińska straż graniczna działała w samoobronie. Chińskie władze tłumaczyły, że straż graniczna w starciu z około 70 osobami, usiłującymi zbiec z kraju, postrzeliła jedną osobę, która potem zmarła. Straż miała zostać zaatakowana i działać w obronie własnej. Oficjalne oświadczenie milczy na temat narodowości atakujących. Świadkowie cytowani przez ugrupowania praw człowieka mówią, że w strzelaninie na przełęczy Nangpa La zabita została co najmniej jedna osoba - 25-letnia tybetańska mniszka buddyjska. Przełęcz Nangpa La leży na trasie, którą uchodźcy z Tybetu uciekają się do Nepalu. Od czasu zajęcia w 1951 roku Tybetu przez chińskich komunistów, z kraju tego uciekły tysiące ludzi.
Wideo pokazane w Pro TV pokazuje też trójkę dzieci idących przed mężczyznami z karabinami ubranymi w chińskie mundury oraz Tybetańczyka chowającego się do namiotu himalaisty. Matei powiedział Pro TV, że ukrywał Tybetańczyka przez 12 godzin, a potem pokazał mu najkrótszą drogę przez lodowiec.
Międzynarodowa Kampanii na rzecz Tybetu podała, że do Tybetańczyków strzelała paramilitarna formacja chińska, która pilnuje granic, budynków rządowych i używana jest do tłumienia zamieszek.
Przeciwko traktowaniu uchodźców tybetańskich przez stronę chińską złożył w czwartek protest w chińskim MSZ ambasador USA w Pekinie Clark T. Randt.
pap, em
Pro TV - największa prywatna rumuńska stacja telewizyjna - podała, że wideo nakręcił rumuński kamerzysta Sergiu Matei towarzyszący ekspedycji na Cho Oyu - himalajski szczyt w pobliżu chińskiej granicy z Nepalem. Film nakręcony przez Matei pokazuje ludzi z odległości około jednego kilometra.
W miniony wtorek zagraniczni himalaiści informowali w Nepalu, że wysoko w Himalajach widzieli, jak Chińczycy otworzyli ogień do grupki Tybetańczyków i zabili przynajmniej jednego z uchodźców. Do wydarzenia doszło 30 września w pobliżu przełęczy Nangpa La w rejonie Mount Everestu. Himalaiści widzieli też co najmniej 10 tybetańskich dzieci zatrzymanych przez straż graniczną około 20 km od Mount Everestu i słyszeli strzały oraz widzieli człowieka padającego na śnieg.
Działacze Międzynarodowej Kampanii na rzecz Tybetu podali w pisemnym oświadczeniu, że wideo jest dowodem na to, że chińskie oddziały strzelają i zabijają nieuzbrojonych Tybetańczyków i skrytykowało wydane w tym tygodniu w Pekinie oświadczenie, mówiące, że chińska straż graniczna działała w samoobronie. Chińskie władze tłumaczyły, że straż graniczna w starciu z około 70 osobami, usiłującymi zbiec z kraju, postrzeliła jedną osobę, która potem zmarła. Straż miała zostać zaatakowana i działać w obronie własnej. Oficjalne oświadczenie milczy na temat narodowości atakujących. Świadkowie cytowani przez ugrupowania praw człowieka mówią, że w strzelaninie na przełęczy Nangpa La zabita została co najmniej jedna osoba - 25-letnia tybetańska mniszka buddyjska. Przełęcz Nangpa La leży na trasie, którą uchodźcy z Tybetu uciekają się do Nepalu. Od czasu zajęcia w 1951 roku Tybetu przez chińskich komunistów, z kraju tego uciekły tysiące ludzi.
Wideo pokazane w Pro TV pokazuje też trójkę dzieci idących przed mężczyznami z karabinami ubranymi w chińskie mundury oraz Tybetańczyka chowającego się do namiotu himalaisty. Matei powiedział Pro TV, że ukrywał Tybetańczyka przez 12 godzin, a potem pokazał mu najkrótszą drogę przez lodowiec.
Międzynarodowa Kampanii na rzecz Tybetu podała, że do Tybetańczyków strzelała paramilitarna formacja chińska, która pilnuje granic, budynków rządowych i używana jest do tłumienia zamieszek.
Przeciwko traktowaniu uchodźców tybetańskich przez stronę chińską złożył w czwartek protest w chińskim MSZ ambasador USA w Pekinie Clark T. Randt.
pap, em