W wyborach w USA Partia Demokratyczna zdobyła większość w Izbie Reprezentantów Kongresu. W Senacie sytuacja nie jest wyjaśniona z powodu znikomej różnicy głosów między kandydatami obu partii w co najmniej jednym kluczowym stanie.
Obserwatorzy wskazują, że zmiana w Kongresie, choć przewidywana na podstawie sondaży, jest politycznym trzęsieniem ziemi w Waszyngtonie. Podkreśla się, że Republikanie przegrali wskutek niepowodzeń USA w wojnie w Iraku, a także spadku popularności prezydenta George'a Busha. Dodatkowo pogrążyła ich seria skandali korupcyjnych w Izbie Reprezentantów.
Świat przygotowuje się na nową sytuację w Waszyngtonie, nie przewidując jednak żadnych dramatycznych zmian w polityce Stanów Zjednoczonych.
Zdaniem amerykanisty prof. Krzysztofa Michałka, wygrana Demokratów w wyborach do Kongresu USA zmusi zarówno ich, jak i Republikanów do przedstawienia planu wycofania amerykańskich wojsk z Iraku; wpłynie również na kształt budżetu USA. Ekspert uważa, że kontakty z Demokratami powinni teraz odbudować polscy politycy.
W ocenie prof. Michałka, wygrana Demokratów może "pod pewnymi względami" utrudniać relacje Polski z USA, jeśli polskie władze same nie podejmą pewnych inicjatyw.
"W ciągu kilku ostatnich lat - po zwycięstwie George'a Busha w wyborach prezydenckich w 2000 r. - po stronie polskich ministrów, premierów, prezydentów była uprawiana gra do jednej bramki - to znaczy gra z Republikanami. W związku z tym relacje naszych polityków z Demokratami praktycznie przestały istnieć" - zaznaczył Michałek.
Prof. Michałek przewiduje, że po wyborach w USA może nastąpić pewne ocieplenie kontaktów USA-UE. "Unia może być teraz bardziej przychylna, wiedząc, że w Izbie Reprezentantów przeważają Demokraci" - ocenił.
"International Herald Tribune", amerykański dziennik wydawany w Europie, wyraża natomiast opinię, że zwycięstwo Demokratów w amerykańskich wyborach wcale nie usunie problemów na linii Stany Zjednoczone-Unia Europejska.
"Wielu Europejczyków liczy, że zdecydowana przewaga Demokratów w wyborach w USA zapoczątkuje nową współpracę transatlantycką, ale unijni urzędnicy i analitycy ostrzegają, że polityka Demokratów w różnych kwestiach - od handlu po sytuację na Bliskim Wschodzie - może doprowadzić do wzrostu napięcia w i tak niełatwych relacjach" - pisze "IHT".
Wyniki wyborów do Kongresu nie będą miały większego wpływu na stosunki rosyjsko-amerykańskie - oświadczył w środę przewodniczący Rady Federacji, izby wyższej parlamentu Rosji, Michaił Margiełow. Podobnego zdania są też inni politycy i politolodzy rosyjscy.
"Czas pokazał, że z problemami nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia, bezpieczeństwa energetycznego i walki z terroryzmem bez Rosji uporać się nie sposób" - podkreślił Margiełow. "Można się spodziewać pewnych zmian w sposobie postępowania administracji amerykańskiej, osłabionej wskutek wyborów, jednak partnerstwo z Rosją zostanie utrzymane" - dodał.
Sukces wyborczy amerykańskich Demokratów socjaliści w Parlamencie Europejskim uznali za "początek końca sześcioletniego koszmaru dla świata".
"Wasze zwycięstwo czyni możliwym, by Europa i Stany Zjednoczone odnowiły swoje partnerstwo i przygotowały dynamiczny program pokojowego i światowego rozwoju" - napisał w liście gratulacyjnym do amerykańskiej Partii Demokratycznej oraz Demokratki Nancy Pelosi - pierwszej kobiety, która ma zostać przewodniczącym Izby Reprezentantów - szef frakcji socjalistów w PE Martin Schulz.
Europejscy socjaliści stanowią drugą co do wielkości - liczącą 201 deputowanych - frakcję w europarlamencie.
pap, ss, ab
Świat przygotowuje się na nową sytuację w Waszyngtonie, nie przewidując jednak żadnych dramatycznych zmian w polityce Stanów Zjednoczonych.
Zdaniem amerykanisty prof. Krzysztofa Michałka, wygrana Demokratów w wyborach do Kongresu USA zmusi zarówno ich, jak i Republikanów do przedstawienia planu wycofania amerykańskich wojsk z Iraku; wpłynie również na kształt budżetu USA. Ekspert uważa, że kontakty z Demokratami powinni teraz odbudować polscy politycy.
W ocenie prof. Michałka, wygrana Demokratów może "pod pewnymi względami" utrudniać relacje Polski z USA, jeśli polskie władze same nie podejmą pewnych inicjatyw.
"W ciągu kilku ostatnich lat - po zwycięstwie George'a Busha w wyborach prezydenckich w 2000 r. - po stronie polskich ministrów, premierów, prezydentów była uprawiana gra do jednej bramki - to znaczy gra z Republikanami. W związku z tym relacje naszych polityków z Demokratami praktycznie przestały istnieć" - zaznaczył Michałek.
Prof. Michałek przewiduje, że po wyborach w USA może nastąpić pewne ocieplenie kontaktów USA-UE. "Unia może być teraz bardziej przychylna, wiedząc, że w Izbie Reprezentantów przeważają Demokraci" - ocenił.
"International Herald Tribune", amerykański dziennik wydawany w Europie, wyraża natomiast opinię, że zwycięstwo Demokratów w amerykańskich wyborach wcale nie usunie problemów na linii Stany Zjednoczone-Unia Europejska.
"Wielu Europejczyków liczy, że zdecydowana przewaga Demokratów w wyborach w USA zapoczątkuje nową współpracę transatlantycką, ale unijni urzędnicy i analitycy ostrzegają, że polityka Demokratów w różnych kwestiach - od handlu po sytuację na Bliskim Wschodzie - może doprowadzić do wzrostu napięcia w i tak niełatwych relacjach" - pisze "IHT".
Wyniki wyborów do Kongresu nie będą miały większego wpływu na stosunki rosyjsko-amerykańskie - oświadczył w środę przewodniczący Rady Federacji, izby wyższej parlamentu Rosji, Michaił Margiełow. Podobnego zdania są też inni politycy i politolodzy rosyjscy.
"Czas pokazał, że z problemami nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia, bezpieczeństwa energetycznego i walki z terroryzmem bez Rosji uporać się nie sposób" - podkreślił Margiełow. "Można się spodziewać pewnych zmian w sposobie postępowania administracji amerykańskiej, osłabionej wskutek wyborów, jednak partnerstwo z Rosją zostanie utrzymane" - dodał.
Sukces wyborczy amerykańskich Demokratów socjaliści w Parlamencie Europejskim uznali za "początek końca sześcioletniego koszmaru dla świata".
"Wasze zwycięstwo czyni możliwym, by Europa i Stany Zjednoczone odnowiły swoje partnerstwo i przygotowały dynamiczny program pokojowego i światowego rozwoju" - napisał w liście gratulacyjnym do amerykańskiej Partii Demokratycznej oraz Demokratki Nancy Pelosi - pierwszej kobiety, która ma zostać przewodniczącym Izby Reprezentantów - szef frakcji socjalistów w PE Martin Schulz.
Europejscy socjaliści stanowią drugą co do wielkości - liczącą 201 deputowanych - frakcję w europarlamencie.
pap, ss, ab