Aleksander Litwinienko, były rosyjski szpieg otruty polonem-210 - jak się podejrzewa - z polecenia Kremla, chciał sobie dorobić na szantażu - twierdzi brytyjski tygodnik "Observer".
Brytyjski tygodnik "Observer" napisał w swoim najnowszym wydaniu, że Aleksander Litwinienko miał dostęp do materiałów FSB, za pomocą których chciał szantażować rosyjskich biznesmenów, polityków i agentów. Gazeta przytacza zeznania mieszkającego w USA byłego majora KGB Jurija Szwieca, który był przesłuchiwany jako świadek przez Scotland Yard w obecności FBI.
Teraz Szwiec najwyraźniej się ukrywa. Jego współpracownik powiedział "Observerowi", że na kilka tygodni przed śmiercią Litwinienko chwalił się, iż ma kompromitujące materiały na temat Kremla i jego kontaktów z naftowym koncernem Jukos. Te pochodzące od Szwieca dokumenty Litwinienko przekazał Leonidowi Niewzlinowi, jednemu z dyrektorów Jukosu, który ukrywa się w Izraelu i jest ścigany przez władze rosyjskie listem gończym.
Gazeta powołuje się też na znajomą Litwinienki, Julię Swietliczną, pracownicę naukową z Universytetu Westminsterskiego w Londynie, która poznała go, zbierając materiały do książki o Czeczenii. Swietliczna powiedziała, że Litwinienko chwalił się jej, iż ma dostęp do materiałów FSB, zawierających informacje o prywatnych osobach i firmach, które popadły w niełaskę Kremla. Na poparcie swoich twierdzeń przesłał jej pocztą elektroniczną tajny, stustronicowy raport departamentu analiz zorganizowanej przestępczości z 2005 r. Raport, najprawdopodobniej przemycony z Moskwy na płycie CD, wskazuje na domniemane powiązania przestępczych gangów z deputowanymi Dumy.
"Powiedział mi, że materiały zawierające kompromitujące informacje o różnego rodzaju wpływowych ludziach, takich jak oligarchowie, skorumpowani przedstawiciele władz i funkcjonariusze Kremla, zamierza użyć do szantażu lub je sprzedać" - twierdzi Swietliczna. Litwinienko miał jej powiedzieć, że osoby szantażowane przez niego będą musiały zapłacić 10 tys. funtów, by nie dopuścić do ujawnienia materiałów.
Szwiec z kolei zna Włocha Mario Scaramellę, z którym Litwinienko spotkał się w restauracji sushi w Londynie 1 listopada, w dniu, w którym najprawdopodobniej został otruty.
pap, em
Teraz Szwiec najwyraźniej się ukrywa. Jego współpracownik powiedział "Observerowi", że na kilka tygodni przed śmiercią Litwinienko chwalił się, iż ma kompromitujące materiały na temat Kremla i jego kontaktów z naftowym koncernem Jukos. Te pochodzące od Szwieca dokumenty Litwinienko przekazał Leonidowi Niewzlinowi, jednemu z dyrektorów Jukosu, który ukrywa się w Izraelu i jest ścigany przez władze rosyjskie listem gończym.
Gazeta powołuje się też na znajomą Litwinienki, Julię Swietliczną, pracownicę naukową z Universytetu Westminsterskiego w Londynie, która poznała go, zbierając materiały do książki o Czeczenii. Swietliczna powiedziała, że Litwinienko chwalił się jej, iż ma dostęp do materiałów FSB, zawierających informacje o prywatnych osobach i firmach, które popadły w niełaskę Kremla. Na poparcie swoich twierdzeń przesłał jej pocztą elektroniczną tajny, stustronicowy raport departamentu analiz zorganizowanej przestępczości z 2005 r. Raport, najprawdopodobniej przemycony z Moskwy na płycie CD, wskazuje na domniemane powiązania przestępczych gangów z deputowanymi Dumy.
"Powiedział mi, że materiały zawierające kompromitujące informacje o różnego rodzaju wpływowych ludziach, takich jak oligarchowie, skorumpowani przedstawiciele władz i funkcjonariusze Kremla, zamierza użyć do szantażu lub je sprzedać" - twierdzi Swietliczna. Litwinienko miał jej powiedzieć, że osoby szantażowane przez niego będą musiały zapłacić 10 tys. funtów, by nie dopuścić do ujawnienia materiałów.
Szwiec z kolei zna Włocha Mario Scaramellę, z którym Litwinienko spotkał się w restauracji sushi w Londynie 1 listopada, w dniu, w którym najprawdopodobniej został otruty.
pap, em