Rosja jest dziś tajemnicą. Chroni ją Federalna Służba Bezpieczeństwa. Trzeba siedzieć cicho, bo FSB wszystko słyszy. I czeka, kiedy Rosjanin niebacznie powie o jedno słowo za dużo.
Kilka lat temu FSB upolowała szpiega Grigorija Pasko, który wedle oskarżenia szpiegował na rzecz japońskiej telewizji NHK i gazety Asahi Shimbun. Głównym dowodem oskarżenia były notatki Paski z tajnej narady floty w której uczestniczył jako dziennikarz. Notatki przechowywał, więc wniosek dla FSB był prosty: mógł je przekazać wrogowi. W rzeczywistości rosyjskim oficerom chodziło o coś innego. Pasko pisał o tym, jak rosyjska flota zatruwa wody przybrzeżne wylewając do niej odpady. Chcieli więc niepokornemu dziennikarzowi zamknąć usta. Najprościej właśnie oskarżając go o szpiegostwo. Przypadek Oskara Kajbyszewa jest podobny. W końcu sprzedawał technologie, które były jawne.
Sprawa Paski była w końcu lat 90-tych kulminacyjnym momentem polowania na szpiegów, jakie urządziła FSB. To polowanie trwa nadal. Jego celem jest utrzymywanie wszechobecnego stanu tajemniczości i podejrzliwości. W Rosji wszystko stało się dziś tajne. Ochroną tajemnicy państwowej zamyka się usta dziennikarzom, nawet w najbardziej błahej lokalnej sprawie. Do dziś tajna jest topografia Rosji. Problemem są zagraniczni przedsiębiorcy wydobywający ropę naftową, bo ci potrzebują dokładnej mapy danego terenu. A zbyt dokładna mapa jest - wedle oficerów FSB - bardzo, bardzo tajna.
Polowanie na szpiegów przekonuje Rosjan o tym, że Rosja żyje oblężona. Wszędzie czają się tajemne i wszechmocne siły chcące wydobyć skarby Rosji. Chcą o nas wiedzieć wszystko, po to by nas zniszczyć. Podszywają się pod działaczy praw człowieka, a potem bezlitośnie nas wykorzystują. Sieją zamęt. Dlatego lepiej profilaktycznie wszystko utajnić i od czasu do czasu, dla przestrogi upolować jakiegoś szpiega