Iracki sąd apelacyjny zapowiedział, że egzekucja byłego prezydenta powinna nastąpić w ciągu 30 dni, licząc od tej środy.
Sąd utrzymał we wtorek wyrok śmierci dla Saddama Husajna za zbrodnie przeciwko ludzkości. 69-letni Saddam i dwaj współoskarżeni, w tym jego przyrodni brat, zostali skazani 5 listopada na śmierć przez powieszenie za zgładzenie 148 szyitów z miejscowości Dudżail niedaleko Bagdadu w odwecie za zamach na dyktatora dokonany tam w 1982 roku.
Saddam odwołał się od wyroku 3 grudnia do dziewięcioosobowej izby apelacyjnej. Razem z Saddamem wyrok śmierci otrzymał jego brat przyrodni, były szef saddamowskiej służby bezpieczeństwa Barzan Ibrahim at-Tikriti oraz były szef saddamowskiego Sądu Rewolucyjnego, Awad Hamid al-Bandar, który sądził i skazał na śmierć wielu szyitów zatrzymanych po zamachu na dyktatora w 1982 roku. Izba apelacyjna odrzuciła także ich odwołania.
Od sierpnia Saddam jest sądzony razem z sześcioma innymi osobami w drugim procesie, za ludobójstwo na Kurdach w latach 1987-88 - sąd we wtorek uznał jednak, że proces ten będzie kontynuowany bez Saddama.
Decyzja irackiego sądu apelacyjnego, który zatwierdził wyrok śmierci dla Saddama Husajna za zbrodnie przeciwko ludzkości, została z satysfakcją przyjęta przez irackich szyitów. Sunnici wyrażając gniew z powodu orzeczenia sądu, wskazują na nieprawidłowości w toku procesu.
W środę saddamowska partia BAAS zagroziła podjęciem kroków odwetowych w razie egzekucji Saddama. W oświadczeniu, przekazanym za pośrednictwem Internetu, BAAS (nielegalna od interwencji w Iraku w 2003 r.) zapowiedziała, iż celem takich działań będą przede wszystkim instytucje amerykańskie w Iraku i poza jego granicami.
Ogłaszając, iż "administracja amerykańska - a nie marionetkowy rząd Iraku - zostanie uznana za odpowiedzialną za wszystko, co dotknie Saddama Husajna", saddamowska partia zapowiedziała też, iż jeśli dojdzie do egzekucji, wykluczy to jakąkolwiek możliwość nawiązania przez BAAS negocjacji z USA czy rządem Iraku w sprawie zahamowania fali przemocy w kraju.
Agencja Reutera w środowej depeszy, nadanej z Bagdadu pisze, że jakkolwiek wielu Irakijczyków chciałoby jak najszybszej egzekucji Saddama, część jednak wyraża obawy, że wykonanie wyroku dodatkowo podsyci falę przemocy w kraju.
Zarówno sam proces Saddama Husajna jak i wyrok sądu zasadniczo pogłębiły podziały w Iraku - pisze analityk BBC News. Proces potwierdził przekonanie szyitów, iż Saddam był potworem - dla sunnitów, prosperujących za czasów eksdyktatora, los Saddama staje się symbolem ich własnego upokorzenia.
Potwierdzenie wyroku przez bagdadzki sąd apelacyjny wywołało mieszane reakcje na świecie - od wyraźnego zadowolenia w USA po apel Unii Europejskiej o wstrzymanie egzekucji.
Wtorkową decyzję irackiego sądu Biały Dom nazwał "kamieniem milowym" dla Iraku. "Dzień dzisiejszy jest kamieniem milowym w wysiłkach irackiego społeczeństwa na rzecz zastąpienia rządów tyrana rządami prawa" - powiedział dziennikarzom rzecznik Białego Domu Scott Stanzel.
Natomiast lider włoskiej Partii Radykalnej, eurodeputowany Marco Pannella ogłosił w środę głodówkę w ramach protestu przeciw wyrokowi irackiego sądu o karze śmierci dla byłego dyktatora Iraku. Zdaniem Pannelli, wykonanie kary śmierci będzie "czynem haniebnym, niegodnym demokratycznego państwa".
Jeszcze w listopadzie międzynarodowa organizacja obrony praw człowieka Human Rights Watch (HRW) uznała w 97-stronicowym dokumencie, że proces nie był bezstronny. HRW zwróciła uwagę, że przedstawiciele rządu swoimi publicznymi wypowiedziami wywierali presję na sędziów, a obrońcy nie mogli zadać pytań części świadków oskarżenia.
Również eksperci ONZ wytknęli trybunałowi "poważne uchybienia proceduralne" i zaapelowali do władz Iraku, aby nie wykonywać wyroków śmierci.
ab, pap