Ładunki eksplodowały w Bangkoku w dwóch seriach. Pierwsze sześć wybuchów nastąpiło mniej więcej w tym samym czasie w różnych punktach miasta, a kolejne dwa nieco później. Dwa ładunki policja zdołała rozbroić przed wybuchem. Władze odwołały obchody sylwestrowe w stolicy i wezwały do rozejścia się tysiące osób wyległych na ulice, by przywitać Nowy Rok.
Niektóre ładunki podłożono w bardzo ruchliwych punktach miasta. Jedna z bomb została podłożona w rejonie centrum handlowego, niedaleko Pomnika Zwycięstwa na centralnym placu stolicy Tajlandii. Dwa inne ładunki eksplodowały niedaleko portu i starego miasta. W kilka godzin po seriach wybuchów w stolicy, doszło do zamachu również poza Bangkokiem, w miejscowości Chian Mai na północy Tajlandii, o 570 km na północ od stolicy, gdzie nieznani sprawcy podłożyli niewielki ładunek wybuchowy pod meczetem. Ranna została jedna osoba.
Trwają spekulacje, kto był sprawcą serii zamachów w Bangkoku, do których nie przyznała się dotąd żadna organizacja. Przedstawiciel komendy głównej policji wykluczył, iż zorganizowali je muzułmańscy separatyści ze zdominowanego przez ludność malajską południa kraju. Wprawdzie styl zamachów przypomina ich działania jednak dotąd islamscy powstańcy z południa nie przeprowadzali żadnych akcji zbrojnych i większych aktów przemocy poza swoim regionem. Nie ma również dowodów na to, że zagraniczne ugrupowania terrorystyczne, takie jak Al Kaida, wywierają większy wpływ na ich działalność.
Mówiący po malajsku muzułmanie stanowią większość w trzech południowych prowincjach buddyjskiej w większości Tajlandii - Yala, Narathiwat i Pattani. Dążący do ich oderwania rebelianci spowodowali od stycznia 2004 r. śmierć co najmniej 1900 ludzi na południu kraju.
pap, em