Tym razem kryzys jest jednak głębszy. Agencjom wywiadowczym brak wyraźnego przywódcy, a "przesunięcie" Negroponte w połowie kadencji dodatkowo osłabia morale i tak już nadszarpnięte aferą "tajnych lotów". Condollezza Rice już od dawna zabiegała o Negroponte. Jest on zdolnym dyplomatą, który miałby pomóc uspokoić Bliski Wschód i realizować nowy plan Busha dla Iraku. To także ukłon w stronę Demokratów, kontrolujących Senat. Problem w tym, że Demokraci uważają, że w obecnym momencie ważniejsza jest silna pozycja szefa wywiadu, a nie wiceministra spraw zagranicznych.
I jest w tym sporo racji. To Negroponte przedstawia prezydentowi codzienne raporty wywiadowcze wpływając na tok jego rozumowania i podejmowane decyzje. Kiedy agencje działają źle, prezydent podejmuje nietrafne decyzje. Wokół głowy państwa jest oczywiście sztab ludzi, jednak prezydentura Busha charakteryzuje się podejmowaniem "intuicyjnych" decyzji. W tym wypadku dobry wywiad jest podstawą tej intuicji.