W wyborach prezydenckich w marcu zeszłego roku frekwencja sięgnęła 92,6 proc.
Z możliwości głosowania przedterminowego od wtorku do soboty skorzystał co czwarty białoruski wyborca (24,9 proc.).
W poprzednich wyborach municypalnych w 2003 roku frekwencja wynosiła 73,4 proc., a przed terminem głosował co piąty uprawniony (20,7 proc.).
Zdaniem Łazawika, wyższa frekwencja w obecnych wyborach lokalnych jest wyrazem poparcia dla kierownictwa kraju. Jej powodem było - jak powiedział - "dążenie obywateli do wyrażenia swego stosunku do władz, które prowadzą politykę zmierzającą do poprawy poziomu życia obywateli".
Opozycja, która oceniła wybory jako nieuczciwe i niedemokratyczne, podkreśla, że w zakładach i na uczelniach wywierano nacisk na pracowników i studentów, by wzięli udział w głosowaniu przedterminowym, które najtrudniej jest kontrolować. Na wykorzystywanie w naciskach metod administracyjnych wskazywał Białoruski Komitet Helsiński.
pap, ss