Na samym początku rozmowy z Beatą Michniewicz Soloch odpowiadał na pytania dotyczące "trudnych tematów", które w rozmowach z polskimi politykami może poruszyć między innymi prezydent USA Barack Obama. Chodzi głównie o spór wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego. - Prezydent Andrzej Duda jest gotowy rozmawiać na każdy temat, choć oczywiście najważniejszy jest ten, dla którego prezydent USA przybywa do Polski, czyli bezpieczeństwo i szczyt NATO - powiedział.
Większość decyzji już zapadła
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego przyznał także, iż większość porozumień zapadła już przed samym szczytem, a w Warszawie podpisane zostaną już głownie dokumenty formalizujące wcześniejsze ustalenia. - Ustalenia, jeżeli mówimy o wymiarze, który nas najbardziej interesuje, czyli obecność wojsk NATO w Polsce, zapadły już wcześniej. Teraz trwają ostatnie ustalenia odnośnie redakcji dokumentów politycznych, no i oczywiście ważne będzie także to, jak ten szczyt "wybrzmi", jakie będzie przesłanie w przyszłość - powiedział.
Jego zdaniem najważniejsze będzie przedstawienia wspólnego stanowiska w kwestii działań Rosji w ostatnich latach. - Wspólna ocena poczynań Rosji została już dokonana - negatywna ocena - stwierdził. Podczas szczytu politycy z państw Sojuszu doprecyzują "jaką politykę należy prowadzić wobec Rosji, co należy przedsięwziąć".
"NATO w realny sposób się przesuwa"
Soloch nie zgodził się także ze stwierdzeniem prowadzącej, że wydarzenia najbliższego weekendu będą miały znaczenie głównie dla Polski i naszego regionu. - Zapada decyzja o tym, że NATO w realny sposób się przesuwa - podkreślił. - To nie jest powrót do sytuacji z Zimnej Wojny, gdzie setki tysięcy amerykańskich żołnierzy stacjonowało na kontynencie europejskim - zastrzegł jednocześnie. Dodał, iż nie można zapominać o zagrożeniach z południa.
"Wrażliwość 360 stopni"
Tłumaczył także zaangażowanie Polski w regionie Iraku i Syrii. - Jest to demonstracja realnego wkładu: to obecność polskich samolotów, polskiej fregaty. To jest realny wysiłek z naszej strony. To jest pewna demonstracja polityczna - wyjaśniał. - Prezydent wielokrotnie mówił o "wrażliwości 360 stopni". Tak jak my oczekujemy, że nasi sojusznicy będą uwzględniali naszą wrażliwość i poczucie zagrożenia ze strony wschodniej, tak my również zwracamy uwagę na ich perspektywy. Dajemy dowody tego, że jesteśmy solidarni realnie ich wspierając, tak jak oczekujemy realnego wsparcia na flance wschodniej - zaznaczył.