Rosjanie komentują szczyt NATO. Oskarżenia o wojenne zamiary i wykorzystywanie sytuacji na Ukrainie

Rosjanie komentują szczyt NATO. Oskarżenia o wojenne zamiary i wykorzystywanie sytuacji na Ukrainie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stadion Narodowy przed szczytem NATO
Stadion Narodowy przed szczytem NATO Źródło: Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
W przeddzień szczytu NATO w Warszawie rosyjskie media poświęcają mu sporo uwagi. Wiodące dzienniki - "Kommiersant" i "Rossijskaja Gazieta" opublikowały wywiady poświęcone spotkaniu przywódców Paktu Północnoatlantyckiego.

Rozmówcą "Kommiersanta" był Aleksander Gruszko, stały przedstawiciel Rosji przy NATO. Jego zdaniem po warszawskim szczycie nie należy spodziewać się "jakościowo nowych decyzji" w kwestii podejścia NATO do Rosji. Jak zauważa Gruszko, obecnie opiera się ono na dwóch filarach: konieczności wzmocnienia obrony, by powstrzymywać Rosję oraz utrzymaniu kanałów dialogu politycznego.

Przedstawiciel Rosji przy NATO wyliczył w rozmowie z "Kommiersantem" obszary, które mają stanowić sedno warszawskich rozmów. Wskazał na rozmieszczenie w krajach bałtyckich i Polsce czterech batalionów oraz rozwój systemu obrony przeciwrakietowej USA. Przypomniał również, że lipcowe spotkanie to także okazja do opracowania strategii dotyczącej południowych rubieży.

Obce wojska oznaką kryzysu?

Pytany o to, jaka będzie reakcja Rosji na ewentualne wzmocnienie sił NATO w rejonie Morza Czarnego, Gruszko stwierdził, że Rosja "zrobi wszystko, aby równowaga sił w regionie nie została naruszona". "Teraz jesteśmy najbardziej zaniepokojeni obecnością tam sił spoza regionu – zwłaszcza marynarki wojennej USA – które  teraz regularnie są obecne na Morzu Czarnym" – ocenił rozmówca "Kommiersanta". Gruszko, pytany o manewry Sojuszu, stwierdził, że martwią one Moskwę, choć dodał, że widzi też inny aspekt. "Sam fakt tego, że dziś wiele krajów stara się o obecność obcych wojsk na swoim terytorium, wydaje się być świadectwem kryzysu europejskiego bezpieczeństwa" – stwierdził. Jego zdaniem najlepszym sposobem na zapewnienie spokoju w Europie Środkowej byłoby wycofanie obcych wojsk.

"Kroki, które Sojusz podejmuje w kierunku wschodnim, na pewno pogorszą sytuację" – stwierdził Gruszko. "W rzeczywistości chodzi o użycie środków wojskowych (na przykład rotację wojsk i ćwiczenia), by spróbować stworzyć na kontynencie nową linię podziału, przeszkodzić w realizacji projektu wielkiej Europy i zwiększyć zależność krajów europejskich od Stanów Zjednoczonych" – wyjaśnił swoją koncepcję. Dodał, że wszyscy ludzie o zdrowym rozsądku, a szczególnie wojskowi, zdają sobie sprawę, że ze strony Rosji "obowiązkowo nastąpi odpowiedź natury wojskowo-technicznej".

Problematyczne porozumienia mińskie

Gruszko stwierdził też, że ostatnie wypowiedzi Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga krążą wokół kwestii realizacji porozumień z Mińska. "Nie wiedzieć czemu, ich realizacji oczekuje się od Rosji, która nie jest stroną porozumień" - dodał. Jednocześnie oskarżył NATO o brak oznak tego, że współpracuje ono poważnie z Kijowem, który jego zdaniem blokuje realizację porozumień. "Dziś jesteśmy jednak zaniepokojeni czymś innym: kurs polityczny, który został obrany przez NATO pod przykrywką ukraińskiego kryzysu, teraz przyjął formę planowania wojskowego, co jest bardzo niebezpieczne. To planowanie, które jest skierowane przeciwko Rosji, nieuchronnie generuje wrogą politykę" - powiedział Gruszko. Dodał, że z perspektywy Rosji widać, że "stereotypy zimnej wojny nie umierają", o czym mają świadczyć nastroje i publikacje na Zachodzie."NATO zostało stworzone w celu przeciwdziałania zagrożeniu ze Wschodu, a więc teraz sztucznie wymyśla wielkiego wroga i zwalcza go" - podsumował Gruszko.

"Wykorzystują Ukrainę"

"Rosijskaja Gazieta" opublikowała z kolei wywiad ze stałym przedstawicielem Federacji Rosyjskiej przy OBWE Aleksandrem Łukaszewiczem. "W Europie powstała zupełnie nowa sytuacja, która nie ma nic wspólnego ze współpracą i dialogiem. Nasi zachodni partnerzy wykorzystują sytuację wokół Ukrainy, w rzeczywistości zniszczyli wszystkie wzajemne mechanizmy współpracy" - zaczyna swoją wypowiedź Rosjanin. Zdaniem dyplomaty, w nowych realiach Zachód proponuje wprawdzie Rosji odbudowę dialogu, jednak nie rezygnuje przy tym, z sankcji i "innych niezgodnych z prawem działań".

Łukaszewicz zwraca uwagę na fakt, że przed krajami UE stoją dwa poważne problemy do rozwiązania: kwestia ukraińska oraz Brexit. Jego zdaniem, tej pierwszej nie będzie można rozwiązać bez realizacji przez władze w Kijowie porozumień z Mińska. Jego zdaniem, mimo misji OBWE i starań innych podmiotów, "Kijów nie jest gotowy i nie jest w stanie zaoferować konstruktywnej agendy na rzecz integracji Donbasu z konstytucyjną, prawną i ekonomiczną przestrzenią Ukrainy".

Oceniając kwestię Brexitu, Rosjanin stwierdził, ze wielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że istnieje ryzyko rozpadu Unii Europejskiej. Zauważył również, że wciąż nie jest jasne, jaką drogą podąży Wielka Brytania. Według niego, prawdopodobnie w tej sytuacji poszczególne państwa w sposób bardziej wyraźny będą demonstrować swoją niezależność i własne zdanie na forum międzynarodowym.

Źródło: "Kommiersant", "Rossijskaja Gazieta"