– Dobrze się stało, że Amerykanie mówią o brygadzie, która będzie w Polsce. To jest wyraz uznania także dla naszych kroków, które od lat robimy zwiększając choćby wydatki na obron, co sekretarz generalny NATO przyznał na konferencji prasowej – powiedział Michał Boni. –Musimy sobie uświadomić, że rozmawianie o tym w kategoriach, kto jest ładnie uśmiechniętym dzieciakiem i dostanie nagrodę od NATO, jest trochę śmieszne. Sytuacja jest na tyle groźna, że NATO musiało taką decyzję podjąć – podkreślił.
Europoseł PO stwierdził również, że „podprogowe wmawianie nam, że wszystko jest zasługą obecnego rządu, że nie ma ciągłości prac nad rozwiązaniami w NATO, że nie było czasu przygotowań, czasu debat, jest trochę śmieszne”.
Wzmocnienie wschodniej części NATO
Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg przedstawił ustalenia po pierwszej sesji szczytu NATO. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, NATO zdecydowało się zwiększyć obecność militarną we wschodniej części Sojuszu.
Opisując, jak będzie wyglądało zaangażowanie NATO na wschodniej flance, Stoltenberg poinformował, że podjęto decyzję, by bataliony międzynarodowe stacjonowały m.in. w Polsce na zasadzie rotacyjnej. – Państwem ramowym wzmocnionej obecności NATO na Łotwie będzie Kanada, na Litwie - Niemcy, Wielka Brytania - w Estonii, a USA w Polsce. – Sojusznicy będą dokładali się do tego przedsięwzięcia. Szczyt potwierdził rozmieszczenie czterech batalionów w Polsce i krajach bałtyckich – mówił.