Układ Krystka, czyli jak wyglądał proceder sprowadzania dziewczyn do klubów

Układ Krystka, czyli jak wyglądał proceder sprowadzania dziewczyn do klubów

Klub, impreza (fot.Monkey Business/ Fotolia.pl) 
Biznesmeni, celebryci, handel kobietami. Krystek z Trójmiasta, który krzywdził młode dziewczyny, nie działał w osamotnieniu. Tak naprawdę był tylko płotką.

Dziewczynki, narkotyki i prokuratorzy

– Imprezy są podobne do tych z filmu „Wilk z Wall Street”. Młode dziewczyny, walający się wszędzie koks na talerzach. Sylwek wynajmuje całe piętro i spa w warszawskim hotelu. Spotyka się tam biznesmenów, prokuratorów, sędziów, aktorów, ludzi znanych z mediów – słyszymy od bywalca imprez.
– Za uczestnictwo się płaci?
– Sylwek nie organizuje tego dla pieniędzy. Robi to dla rozrywki. Kosmiczne zarobki, znajomości w mediach oraz w biznesie umożliwiają mu pozostanie kompletnie poza radarem.

Sylwek pochodzi z Trójmiasta, więc zna tu wszystkich. Inwestuje nie tylko w Warszawie, ale także na miejscu. Jego wspólnikiem w Trójmieście, czasami słupem, do niedawna był Bartek. Ma ksywę Rudy. Dba o dopływ dziewczyn i narkotyków. Narkotyki przywożone są systematycznie Pendolino z Trójmiasta do Warszawy. Robi to brat byłej kochanki Sylwka, Katarzyny, która obecnie zajmuje się dla niego naganianiem dziewczyn.

– Czy trafiały tam dziewczyny załatwiane przez Krystka? – pytamy.
– Zawsze potrzebny jest świeży towar – nasz rozmówca przytakuje.
– Także nieletnie?
– A kto dziewczynom sprawdza dowody osobiste – słyszymy.

Układ nie kończy się na Sopocie

– Sprawa Krystka tak naprawdę to wierzchołek góry lodowej – mówi nam jeden z rozmówców, znających osoby, o których piszemy. – Krystek jest jedynie chorym człowiekiem, który próbował realizować swoje fantazje i zboczenia. Potencjał zauważyły w nim inne osoby, takie, które mają odpowiednie zasoby i posłużyły się Krystkiem, aby stworzyć bezpieczny pomost pomiędzy nim samym a dziewczynami. Układ ten nie kończy się na Sopocie. Są w to wszystko uwikłani ludzie z polskiego show-biznesu oraz lokalni przedsiębiorcy.

Nasz rozmówca zwrócił uwagę, że: – Wskazywanie konkretnego miejsca w Sopocie lub jednej osoby odpowiedzialnej, jak to robią media, nie ma sensu. Trzeba zrozumieć, że właściciele klubów z Sopotu, Gdańska czy Warszawy oraz lokalni biznesmeni znają się bardzo dobrze. Wygląda to jak układ pokarmowy. Są naganiacze, kluby i konsumenci. Część dziewczyn robi to oficjalnie dla kasy, część ze względu na trudną sytuację finansową, a inne na przykład tylko po to, aby się pokazać wśród znanych osobistości.

Śledczy: – Wiadomo, że Krystek szukał hostess do klubów. Zapytajcie właścicieli wprost: czy wszystkie dziewczyny tam były zatrudniane? Jaki był charakter wykonywania pracy? Czy podpisywali z nimi umowę, płacił składki ZUS i odprowadzali podatki? Powiedzą, że wpuszczali tam każdą, która chciała się pohuśtać i że nie dostawały kasy?

Artykuł został opublikowany w 17/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.