Zwycięska lewica będzie się musiała liczyć z Platformą Obywatelską jako silną opozycją lub ugrupowaniem współrządzącym
Dzisiaj będzie kilka słów o Platformie Obywatelskiej. Wcale nie dlatego, że coś mnie zaniepokoiło. Przeciwnie: nowa formacja radzi sobie dotychczas nadspodziewanie dobrze mimo ciągłego ognia krytyki zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Prawybory w Nysie potwierdziły drugie miejsce platformy w rankingu ugrupowań politycznych - z wynikiem bardzo podobnym do rezultatu Andrzeja Olechowskiego w wyborach prezydenckich. Całkiem prawdopodobne staje się więc to, co jeszcze niedawno można było uważać za nie-możliwe: zwycięska lewica będzie się musiała liczyć z platformą jako silną opozycją albo nawet ugrupowaniem współrządzącym. Ta druga możliwość jest raczej mało realna, ale teoretycznie można ją brać pod uwagę. Wiele zależy od tego, jaki kurs obiorą szefowie Platformy Obywatelskiej.
Jedynym poważnym niebezpieczeństwem dla platformy jest jej zbytnia prawoskrętność. To, że trochę skręca w prawo, nie jest niczym niezwykłym ani groźnym. Nie ma na niej przecież ludzi z SLD, Unii Pracy, PPS czy PSL. Nikt z polskiej lewicy nie ujawnia dzisiaj sympatii centrowych, bo zbliżające się wybory wymuszają zwartość szeregów. Ale nie można przecież wykluczyć, że wśród członków SLD są ludzie, którym odpowiada umiarkowany, konserwatywno-liberalny program platformy. Ukryci w SLD zwolennicy środka na pewno nie ujawnią dziś swoich sympatii, ale po wyborach może być różnie. Obecnie widać gołym okiem, że platformę od lewicy oddziela fosa nie do przebycia.
Z naturalnych przyczyn bliżej platformie do prawicy i tu, moim zdaniem, kryje się problem, na który trzeba zwrócić uwagę. Postępująca dezintegracja AWS zaczyna już przypominać moment, w którym na tonącym okręcie pada hasło: "Ratuj się, kto może!". Ludzie w panice szukają miejsc w szalupach. Dwie lub trzy udało się opuścić i część pasażerów będzie z pewnością uratowana. Tym bardziej że łodziami dowodzą sprawni oficerowie. Nie wiadomo tylko, w której znajdzie się kapitan okrętu. Jeszcze się waha, ale to już wyłącznie jego problem.
Platforma nie jest i nie może być jedną z prawicowych szalup. To całkiem odrębna, samodzielna, choć niezbyt wielka jednostka, która oczywiście weźmie udział w akcji ratunkowej, ale nie może ryzykować nadmiernego przechyłu w prawo. Zostawmy już ponurą scenerię przypominającą katastrofę "Titanica" i powiedzmy wprost, o co chodzi. Otóż wydaje mi się, że podstawowym obowiązkiem ugrupowania środka jest zachowanie jednakowego, właściwego dystansu zarówno wobec lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Bo na tym przede wszystkim polega wyborcza atrakcyjność platformy jako czegoś nowego, co przyciąga i stwarza nadzieję. Centrum musi być racjonalne, umiarkowane i pozbawione zbędnych emocji. Musi też być obiektywne, sprawiedliwe i powściągliwe w ocenach swoich rywali. A nadmiar sympatii dla prawicy wielu ludzi może do platformy zniechęcić. Trzeba więc pozbyć się fałszywych sentymentów i nie ulegać szantażowi życiorysów, wartości, etosu, historii i patriotyzmu, skrojonych na miarę krzykliwych nieudaczników. Ludzi, którzy niewiele potrafią i należą do takich, co to "mod-lą się pod figurą, a diabła mają za skórą". Odchylenie prawicowe nie tylko nie przysporzy platformie popularności, ale wręcz może ją pogrążyć. Bo nie jest ona żadną łodzią ratunkową ani protezą dla słabnącej prawicy, lecz nową formacją ludzi środka, szukających innego stylu uprawiania polityki.
Trzeba twardo trzymać centrowy kurs i nie litować się nadmiernie nad przegrywającymi, bo żadną miarą nie można liczyć na ich lojalność i wdzięczność. Im większy będzie rozgardiasz w AWS, tym więcej wyborców będzie spoglądać z nadzieją na platformę. I dlatego właśnie musi się ona wyraźnie odróżniać od tych ugrupowań, nad którymi zawisło widmo klęski. Platforma nie powstała po to, żeby ratować niewydarzoną prawicę, płacącą cenę za rządy AWS. Platforma powstała i istnieje jako dowód, że społeczeństwo polskie nie traci politycznego rozsądku. Dzięki niej nie jesteśmy skazani na wybór między butą lewicy a hipokryzją odchodzącej AWS. Trzeba więc przed platformą postawić znak "zakaz skrętu w prawo".
Jedynym poważnym niebezpieczeństwem dla platformy jest jej zbytnia prawoskrętność. To, że trochę skręca w prawo, nie jest niczym niezwykłym ani groźnym. Nie ma na niej przecież ludzi z SLD, Unii Pracy, PPS czy PSL. Nikt z polskiej lewicy nie ujawnia dzisiaj sympatii centrowych, bo zbliżające się wybory wymuszają zwartość szeregów. Ale nie można przecież wykluczyć, że wśród członków SLD są ludzie, którym odpowiada umiarkowany, konserwatywno-liberalny program platformy. Ukryci w SLD zwolennicy środka na pewno nie ujawnią dziś swoich sympatii, ale po wyborach może być różnie. Obecnie widać gołym okiem, że platformę od lewicy oddziela fosa nie do przebycia.
Z naturalnych przyczyn bliżej platformie do prawicy i tu, moim zdaniem, kryje się problem, na który trzeba zwrócić uwagę. Postępująca dezintegracja AWS zaczyna już przypominać moment, w którym na tonącym okręcie pada hasło: "Ratuj się, kto może!". Ludzie w panice szukają miejsc w szalupach. Dwie lub trzy udało się opuścić i część pasażerów będzie z pewnością uratowana. Tym bardziej że łodziami dowodzą sprawni oficerowie. Nie wiadomo tylko, w której znajdzie się kapitan okrętu. Jeszcze się waha, ale to już wyłącznie jego problem.
Platforma nie jest i nie może być jedną z prawicowych szalup. To całkiem odrębna, samodzielna, choć niezbyt wielka jednostka, która oczywiście weźmie udział w akcji ratunkowej, ale nie może ryzykować nadmiernego przechyłu w prawo. Zostawmy już ponurą scenerię przypominającą katastrofę "Titanica" i powiedzmy wprost, o co chodzi. Otóż wydaje mi się, że podstawowym obowiązkiem ugrupowania środka jest zachowanie jednakowego, właściwego dystansu zarówno wobec lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Bo na tym przede wszystkim polega wyborcza atrakcyjność platformy jako czegoś nowego, co przyciąga i stwarza nadzieję. Centrum musi być racjonalne, umiarkowane i pozbawione zbędnych emocji. Musi też być obiektywne, sprawiedliwe i powściągliwe w ocenach swoich rywali. A nadmiar sympatii dla prawicy wielu ludzi może do platformy zniechęcić. Trzeba więc pozbyć się fałszywych sentymentów i nie ulegać szantażowi życiorysów, wartości, etosu, historii i patriotyzmu, skrojonych na miarę krzykliwych nieudaczników. Ludzi, którzy niewiele potrafią i należą do takich, co to "mod-lą się pod figurą, a diabła mają za skórą". Odchylenie prawicowe nie tylko nie przysporzy platformie popularności, ale wręcz może ją pogrążyć. Bo nie jest ona żadną łodzią ratunkową ani protezą dla słabnącej prawicy, lecz nową formacją ludzi środka, szukających innego stylu uprawiania polityki.
Trzeba twardo trzymać centrowy kurs i nie litować się nadmiernie nad przegrywającymi, bo żadną miarą nie można liczyć na ich lojalność i wdzięczność. Im większy będzie rozgardiasz w AWS, tym więcej wyborców będzie spoglądać z nadzieją na platformę. I dlatego właśnie musi się ona wyraźnie odróżniać od tych ugrupowań, nad którymi zawisło widmo klęski. Platforma nie powstała po to, żeby ratować niewydarzoną prawicę, płacącą cenę za rządy AWS. Platforma powstała i istnieje jako dowód, że społeczeństwo polskie nie traci politycznego rozsądku. Dzięki niej nie jesteśmy skazani na wybór między butą lewicy a hipokryzją odchodzącej AWS. Trzeba więc przed platformą postawić znak "zakaz skrętu w prawo".
Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.