Aleksander Kropiwnicki: Czy Internet sprzyja ewangelizacji?
Paweł Bortkiewicz: Przede wszystkim trzeba dostrzegać pozytywne strony Internetu. Etyka katolicka zwraca uwagę na to, że media mogą być wykorzystywane i w dobrych, i w złych celach. To kwestia wyboru. Internet może służyć wzbogacaniu życia użytkowników, może się więc stać swoistym znakiem nadziei nowego tysiąclecia.
Wald: Jaka jest, zdaniem księdza profesora, największa zaleta sieci?
- Możliwość komunikacji i przepływu informacji. Jeden z moich przyjaciół mówi żartobliwie, że jest to jakiś rodzaj komunikacji ostatecznej, która czeka nas w niebie.
Sumer: Jak aktywność Kościoła przejawia się w Internecie?
- Krzysztof Zanussi od lat zarzuca Kościołowi, że o ile błyskawicznie skorzystał z wynalazku Gutenberga, o tyle opieszale odniósł się do takich narzędzi, jak film czy telewizja. Tym bardziej Internet był dla Kościoła zjawiskiem nowym. Niemniej można dzisiaj mówić o realnym wykorzystaniu Internetu przez Kościół. Wystarczy przywołać watykańską witrynę internetową albo strony polskiej Opoki, na których przekazywane są m.in. intencje modlitewne, gotowe teksty rekolekcji do prywatnego przeżycia, teksty medytacji biblijnych. Ostatecznie można więc powiedzieć, że Kościół dość poważnie traktuje to narzędzie, ale go nie przecenia. Chyba dlatego, że mimo wszystko nie jest to powszechne narzędzie ewangelizacji, a na pewno dlatego, że nie zastąpi ono kontaktu międzyosobowego, który jest tak ceniony w Kościele.
KP: Czy ksiądz profesor często korzysta z Internetu?
- Codziennie, jeśli tylko jestem u siebie w Poznaniu.
Aldona: Czy zdarzyło się księdzu nawrócić kogoś, z kim nawiązał ksiądz elektroniczny kontakt?
- Nie miałem jeszcze takiej przygody, choć ostatnio prowadziłem intensywną korespondencję e-mailową z pewną osobą na temat jej kryzysu wiary. W tym jednak wypadku korespondowałem z człowiekiem, którego znam od wielu lat, choć nie wiedziałem o jego problemach. Myślę, że droga elektronicznej konwersacji podprowadza w stronę kontaktów osobowych, a może nawet sakramentalnych.
Profet: W wielu dziedzinach widzimy poszukiwanie wartości etycznych. Czy to zmęczenie postmodernizmem?
- Postmodernizm może powodować zmęczenie przede wszystkim z tego powodu, że lansuje model włóczęgi idącego bez celu i horyzontu prawdy. W każdej wędrówce potrzebny jest pewien cel, punkt dojścia. I chyba dlatego po zafascynowaniu postmodernizmem przychodzi teraz otwarcie na pytania o sens, prawdę, głębsze wartości. Dekalog jawi się niezmiennie jako podstawowa próba odpowiedzi na te pytania. Można zatem mówić o renesansie dekalogu w naszych czasach.
Uczestnik: Co w świecie zalewu internetowej informacji jest najważniejsze?
- Odpowiem za pomocą czterech pojęć: osoba, dobro wspólne, wolność i prawda. Osoba, bo wszelka informacja ma służyć promocji osoby, jej poznawaniu i ulepszaniu. Dobro wspólne, gdyż żyjemy w społeczeństwie i informacja ma służyć celom społecznym. Wreszcie wolność i prawda - temat może najtrudniejszy i najbardziej kontrowersyjny. Nie można rezygnować z wolności słowa, a zatem i wolności informacji, ale trzeba jednocześnie podporządkowywać ją prawdzie. Nie można na przykład w imię wolności podawać informacji oczerniających, krzywdzących, a nawet informacji noszących znamiona prawdy, lecz nie sprawdzonych.
CaBral: Czy wobec tego należy pozostawić "cenzurę" wyczuciu internautów, czy też powinno to być uregulowane przepisami?
- Słowo "cenzura" wszystkich nas razi, ma dla nas określone konotacje. Zastąpiłbym je wyrażeniem "kodeks etyki". Zdaję sobie sprawę, że mamy kłopoty ze stworzeniem kodeksu etyki nawet w mniej spontanicznych mediach. Ale wydaje mi się, że należy dążyć do stworzenia pewnych zasad kodeksowych w Internecie i oczywiście zaznaczania coraz bardziej wyrazistej granicy między tymi stronami, które powinny być powszechnie dostępne, a tymi, do których dostęp należałoby ograniczyć, zwłaszcza jeśli chodzi o młodych odbiorców.
Paweł Bortkiewicz: Przede wszystkim trzeba dostrzegać pozytywne strony Internetu. Etyka katolicka zwraca uwagę na to, że media mogą być wykorzystywane i w dobrych, i w złych celach. To kwestia wyboru. Internet może służyć wzbogacaniu życia użytkowników, może się więc stać swoistym znakiem nadziei nowego tysiąclecia.
Wald: Jaka jest, zdaniem księdza profesora, największa zaleta sieci?
- Możliwość komunikacji i przepływu informacji. Jeden z moich przyjaciół mówi żartobliwie, że jest to jakiś rodzaj komunikacji ostatecznej, która czeka nas w niebie.
Sumer: Jak aktywność Kościoła przejawia się w Internecie?
- Krzysztof Zanussi od lat zarzuca Kościołowi, że o ile błyskawicznie skorzystał z wynalazku Gutenberga, o tyle opieszale odniósł się do takich narzędzi, jak film czy telewizja. Tym bardziej Internet był dla Kościoła zjawiskiem nowym. Niemniej można dzisiaj mówić o realnym wykorzystaniu Internetu przez Kościół. Wystarczy przywołać watykańską witrynę internetową albo strony polskiej Opoki, na których przekazywane są m.in. intencje modlitewne, gotowe teksty rekolekcji do prywatnego przeżycia, teksty medytacji biblijnych. Ostatecznie można więc powiedzieć, że Kościół dość poważnie traktuje to narzędzie, ale go nie przecenia. Chyba dlatego, że mimo wszystko nie jest to powszechne narzędzie ewangelizacji, a na pewno dlatego, że nie zastąpi ono kontaktu międzyosobowego, który jest tak ceniony w Kościele.
KP: Czy ksiądz profesor często korzysta z Internetu?
- Codziennie, jeśli tylko jestem u siebie w Poznaniu.
Aldona: Czy zdarzyło się księdzu nawrócić kogoś, z kim nawiązał ksiądz elektroniczny kontakt?
- Nie miałem jeszcze takiej przygody, choć ostatnio prowadziłem intensywną korespondencję e-mailową z pewną osobą na temat jej kryzysu wiary. W tym jednak wypadku korespondowałem z człowiekiem, którego znam od wielu lat, choć nie wiedziałem o jego problemach. Myślę, że droga elektronicznej konwersacji podprowadza w stronę kontaktów osobowych, a może nawet sakramentalnych.
Profet: W wielu dziedzinach widzimy poszukiwanie wartości etycznych. Czy to zmęczenie postmodernizmem?
- Postmodernizm może powodować zmęczenie przede wszystkim z tego powodu, że lansuje model włóczęgi idącego bez celu i horyzontu prawdy. W każdej wędrówce potrzebny jest pewien cel, punkt dojścia. I chyba dlatego po zafascynowaniu postmodernizmem przychodzi teraz otwarcie na pytania o sens, prawdę, głębsze wartości. Dekalog jawi się niezmiennie jako podstawowa próba odpowiedzi na te pytania. Można zatem mówić o renesansie dekalogu w naszych czasach.
Uczestnik: Co w świecie zalewu internetowej informacji jest najważniejsze?
- Odpowiem za pomocą czterech pojęć: osoba, dobro wspólne, wolność i prawda. Osoba, bo wszelka informacja ma służyć promocji osoby, jej poznawaniu i ulepszaniu. Dobro wspólne, gdyż żyjemy w społeczeństwie i informacja ma służyć celom społecznym. Wreszcie wolność i prawda - temat może najtrudniejszy i najbardziej kontrowersyjny. Nie można rezygnować z wolności słowa, a zatem i wolności informacji, ale trzeba jednocześnie podporządkowywać ją prawdzie. Nie można na przykład w imię wolności podawać informacji oczerniających, krzywdzących, a nawet informacji noszących znamiona prawdy, lecz nie sprawdzonych.
CaBral: Czy wobec tego należy pozostawić "cenzurę" wyczuciu internautów, czy też powinno to być uregulowane przepisami?
- Słowo "cenzura" wszystkich nas razi, ma dla nas określone konotacje. Zastąpiłbym je wyrażeniem "kodeks etyki". Zdaję sobie sprawę, że mamy kłopoty ze stworzeniem kodeksu etyki nawet w mniej spontanicznych mediach. Ale wydaje mi się, że należy dążyć do stworzenia pewnych zasad kodeksowych w Internecie i oczywiście zaznaczania coraz bardziej wyrazistej granicy między tymi stronami, które powinny być powszechnie dostępne, a tymi, do których dostęp należałoby ograniczyć, zwłaszcza jeśli chodzi o młodych odbiorców.
Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.