Dziś już nie pamięta się o tym, że Balcerowicz w roku 1989 odziedziczył 640-procentową inflację i puste półki
Dlaczego benefis? Dlaczego nie pożegnanie? Dlaczego nie epitafium? Dlatego, proszę państwa, że Leszek Balcerowicz jest dziś u szczytu swej kariery naukowej i politycznej, a nie u jej kresu. Dlatego, po drugie, że mało kto z polskich twórców i polityków może się poszczycić tyloma dowodami międzynarodowego uznania najwyższej rangi. Dlatego wreszcie, że w dowodach tych dominują nie podziękowania, lecz zaproszenia i oczekiwania dalszych osiągnięć w tworzeniu naukowych podstaw polityki gospodarczej i w podpowiadaniu poczynań rokujących rzeczywisty, a nie pozorny sukces.
Balcerowicz jak złoty
Leszka Balcerowicza poznałem w latach 70., po obaleniu gomułkowszczyzny, w okresie pewnych nadziei wiązanych z osobą Edwarda Gierka, który przecież tak dobrze mówił po francusku, że kredyty płynęły do Polski szerokim strumieniem. Leszek Balcerowicz nigdy nie dał się zafascynować modną wówczas teorią konwergencji ustrojów gospodarczych, wzajemnego przenikania kapitalizmu i komunizmu. Jesienią 1989 r. jako członek Rady Ekonomicznej przy rządzie Tadeusza Mazowieckiego miałem okazję podziwiać determinację Balcerowicza w dążeniu do rzeczywistego przełomu ustrojowego. Proste spostrzeżenie, że bez gospodarki rynkowej, bez rynku, nie ma wolności, zadecydowało o kształcie polityki ustrojowej jego ekipy, która zapewniła Polsce powrót na przyzwoite miejsce wśród państw europejskich. Dziś już usiłuje się nie pamiętać o tym, że w roku 1989 Balcerowicz odziedziczył 640-procentową inflację i puste półki, że polski pieniądz utracił cechy pieniądza transakcyjnego, że musieliśmy zrobić wszystko samemu, w przeciwieństwie choćby do Niemiec Wschodnich, otrzymujących corocznie setki miliardów marek pomocy od zachodnich współbraci, a wykazujących dziś jeszcze wyższą stopę bezrobocia niż Polska. To Balcerowicz jest laureatem Nagrody Ludwiga Erharda, twórcy zachodnioniemieckiego skoku gospodarczego w latach 1950-1960. Dorobek w zakresie teorii systemów ekonomicznych, osiągnięcia poznawcze w zakresie wyboru i programowaniu racjonalnych działań w polityce ustrojowej i regulacyjnej umożliwiły Balcerowiczowi opowiedzenie się za zastosowaniem terapii radykalnej, a nie gradualistycznej w pierwszej fazie transformacji. Było to ogromnym sukcesem, zwłaszcza w porównaniu z Węgrami startującymi w roku l989 z nieporównanie lepszej pozycji. Szczególnie wiele mamy do zawdzięczenia Leszkowi Balcerowiczowi w dziedzinie stosunków pieniężnych. To dzięki niemu głównie, nie umniejszając zasług Hanny Gronkiewicz-Waltz, mamy od 12 kwietnia 2000 r. w pełni wymienialny pieniądz, w którym nikt nie boi się oszczędzać i dzięki któremu nikt nie boi się planować przyszłości.
Balcerowicz jak ekonomia
Historyczną zasługą Leszka Balcerowicza i jego ekipy jest przywrócenie w Polsce godności i rangi zawodowi ekonomisty. Polska Ludowa sprowadziła ekonomistę do funkcji marginesowych i służebnych wobec decyzji partyjnych hierarchów. Niestety, jeszcze i dziś marzy się nie wyleczonym z socjalizmu politykom i populistom wszelkiej maści sprowadzenie Narodowego Banku Polskiego do roli kasy wypłacającej pieniądze na polecenie różnych prominentów. Jeszcze dziś widać wyraźnie, że wielu oponentów Leszka Balcerowicza po prostu nie uczyło się przez ostatnie 17 lat ekonomii i wygłasza poglądy kompromitujące polską klasę polityczną.
Dzięki Balcerowiczowi ekonomista powrócił w gospodarce do swej właściwej roli w dokonywaniu ocen i wyboru alternatyw alokacyjnych. Leszek Balcerowicz należy do tych nielicznych polityków, którzy rozumieją, że sens ekonomii polega nie tylko na rozszyfrowywaniu zaszłości, lecz także na tworzeniu racjonalnych podstaw dla podejmowania decyzji.
Leszek Balcerowicz wiedział, że podejmując w roku 1989 swoją misję, narazi się na ignoranckie zarzuty i obraźliwe epitety. Liczył się zarówno z oporem odziedziczonych po komunizmie układów instytucjonalnych i personalnych, jak i z ogromnymi lukami w edukacji ekonomicznej społeczeństwa. Pocieszająca jest tylko popularność Balcerowicza wśród dobrze już wykształconego młodego pokolenia polskich ekonomistów, przejmującego niestety zbyt wolno pałeczkę z rąk tych, którzy nie umieją zrozumieć reguł nowoczesnej efektywnej gospodarki.
Bądźmy jednak dobrej myśli i życzmy Balcerowiczowi dalszych sukcesów w teorii i w polityce ekonomicznej.
Fot: A. Jagielak
Balcerowicz jak złoty
Leszka Balcerowicza poznałem w latach 70., po obaleniu gomułkowszczyzny, w okresie pewnych nadziei wiązanych z osobą Edwarda Gierka, który przecież tak dobrze mówił po francusku, że kredyty płynęły do Polski szerokim strumieniem. Leszek Balcerowicz nigdy nie dał się zafascynować modną wówczas teorią konwergencji ustrojów gospodarczych, wzajemnego przenikania kapitalizmu i komunizmu. Jesienią 1989 r. jako członek Rady Ekonomicznej przy rządzie Tadeusza Mazowieckiego miałem okazję podziwiać determinację Balcerowicza w dążeniu do rzeczywistego przełomu ustrojowego. Proste spostrzeżenie, że bez gospodarki rynkowej, bez rynku, nie ma wolności, zadecydowało o kształcie polityki ustrojowej jego ekipy, która zapewniła Polsce powrót na przyzwoite miejsce wśród państw europejskich. Dziś już usiłuje się nie pamiętać o tym, że w roku 1989 Balcerowicz odziedziczył 640-procentową inflację i puste półki, że polski pieniądz utracił cechy pieniądza transakcyjnego, że musieliśmy zrobić wszystko samemu, w przeciwieństwie choćby do Niemiec Wschodnich, otrzymujących corocznie setki miliardów marek pomocy od zachodnich współbraci, a wykazujących dziś jeszcze wyższą stopę bezrobocia niż Polska. To Balcerowicz jest laureatem Nagrody Ludwiga Erharda, twórcy zachodnioniemieckiego skoku gospodarczego w latach 1950-1960. Dorobek w zakresie teorii systemów ekonomicznych, osiągnięcia poznawcze w zakresie wyboru i programowaniu racjonalnych działań w polityce ustrojowej i regulacyjnej umożliwiły Balcerowiczowi opowiedzenie się za zastosowaniem terapii radykalnej, a nie gradualistycznej w pierwszej fazie transformacji. Było to ogromnym sukcesem, zwłaszcza w porównaniu z Węgrami startującymi w roku l989 z nieporównanie lepszej pozycji. Szczególnie wiele mamy do zawdzięczenia Leszkowi Balcerowiczowi w dziedzinie stosunków pieniężnych. To dzięki niemu głównie, nie umniejszając zasług Hanny Gronkiewicz-Waltz, mamy od 12 kwietnia 2000 r. w pełni wymienialny pieniądz, w którym nikt nie boi się oszczędzać i dzięki któremu nikt nie boi się planować przyszłości.
Balcerowicz jak ekonomia
Historyczną zasługą Leszka Balcerowicza i jego ekipy jest przywrócenie w Polsce godności i rangi zawodowi ekonomisty. Polska Ludowa sprowadziła ekonomistę do funkcji marginesowych i służebnych wobec decyzji partyjnych hierarchów. Niestety, jeszcze i dziś marzy się nie wyleczonym z socjalizmu politykom i populistom wszelkiej maści sprowadzenie Narodowego Banku Polskiego do roli kasy wypłacającej pieniądze na polecenie różnych prominentów. Jeszcze dziś widać wyraźnie, że wielu oponentów Leszka Balcerowicza po prostu nie uczyło się przez ostatnie 17 lat ekonomii i wygłasza poglądy kompromitujące polską klasę polityczną.
Dzięki Balcerowiczowi ekonomista powrócił w gospodarce do swej właściwej roli w dokonywaniu ocen i wyboru alternatyw alokacyjnych. Leszek Balcerowicz należy do tych nielicznych polityków, którzy rozumieją, że sens ekonomii polega nie tylko na rozszyfrowywaniu zaszłości, lecz także na tworzeniu racjonalnych podstaw dla podejmowania decyzji.
Leszek Balcerowicz wiedział, że podejmując w roku 1989 swoją misję, narazi się na ignoranckie zarzuty i obraźliwe epitety. Liczył się zarówno z oporem odziedziczonych po komunizmie układów instytucjonalnych i personalnych, jak i z ogromnymi lukami w edukacji ekonomicznej społeczeństwa. Pocieszająca jest tylko popularność Balcerowicza wśród dobrze już wykształconego młodego pokolenia polskich ekonomistów, przejmującego niestety zbyt wolno pałeczkę z rąk tych, którzy nie umieją zrozumieć reguł nowoczesnej efektywnej gospodarki.
Bądźmy jednak dobrej myśli i życzmy Balcerowiczowi dalszych sukcesów w teorii i w polityce ekonomicznej.
Fot: A. Jagielak
Więcej możesz przeczytać w 3/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.