Nikt w Polsce nie może zabronić narodowi skorzystania z jego konstytucyjnych uprawnień
Biskupi wydali oświadczenie, w którym uznali za niemoralne przeprowadzenie referendum w sprawie reprywatyzacji. Takie głosowanie jest - ich zdaniem - niedopuszczalne, albowiem prowadzi do podważenia przykazania dekalogu "nie kradnij". To bardzo brzemienny w skutki argument. Jego zaakceptowanie oznaczałoby, że obywatele i reprezentujące ich władze nie mają prawa ingerowania w stosunki własnościowe.
Do jakich prowadziłoby to absurdów, widać najlepiej na przykładach zaczerpniętych z historii Polski. W świetle oświadczenia biskupów niemoralne było uwłaszczenie chłopów przez Rząd Narodowy w 1863 r., bo przecież nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pogwałciło ono własność szlachecką. Za nie mniej naganną należałoby uznać reformę rolną uchwaloną w 1925 r. przez Sejm odrodzonej Rzeczypospolitej, bo ta również wprowadziła przymus wywłaszczenia i ugodziła w wielką własność ziemian.
Gdyby Polska i cała chrześcijańska Europa rygorystycznie przestrzegała nakazu siódmego przykazania dekalogu, należałaby dzisiaj do potomków rzymskich patrycjuszy, albo osób, które nabyłyby od nich własność na drodze określonej rygorami rzymskiego prawa. Ameryka zaś należałaby do potomków Majów i Azteków, Australia - Aborygenów itd., itd.
Oczywiście - i to przy pełnym błogosławieństwie Kościoła - tak nie jest, bo od najdawniejszych czasów władze i społeczeństwa podporządkowują siódmą zasadę dekalogu swoim jak najbardziej ziemskim interesom. Także dzisiaj prawo własności nie obowiązuje w sposób absolutny i jest uzależnione od nadrzędnych interesów państwa i społeczeństwa. Nic też współcześnie lepiej nie wyraża tej woli, jak powszechne głosowanie wszystkich obywateli. Właśnie dlatego instytucja referendum stała się jedną z kardynalnych zasad Konstytucji RP. Nikt też w Rzeczypospolitej nie może zabronić narodowi skorzystania z jego konstytucyjnych uprawnień.
Nie mniej oczywiste jest prawo biskupów do wypowiadania się we wszystkich sprawach publicznych, w tym także w kwestii reprywatyzacji. Zgodnie z zawartą w konstytucji zasadą neutralności światopoglądowej państwa, Kościół może dowolnie oddziaływać na zachowania katolików w referendum, ale nie powinien wyklinać - opierając się na dekalogu - wszystkich tych, którzy opowiadają się za jego zarządzeniem. Oznacza to bowiem naruszenie konstytucji i wymaga zdecydowanej jej obrony.
Do jakich prowadziłoby to absurdów, widać najlepiej na przykładach zaczerpniętych z historii Polski. W świetle oświadczenia biskupów niemoralne było uwłaszczenie chłopów przez Rząd Narodowy w 1863 r., bo przecież nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pogwałciło ono własność szlachecką. Za nie mniej naganną należałoby uznać reformę rolną uchwaloną w 1925 r. przez Sejm odrodzonej Rzeczypospolitej, bo ta również wprowadziła przymus wywłaszczenia i ugodziła w wielką własność ziemian.
Gdyby Polska i cała chrześcijańska Europa rygorystycznie przestrzegała nakazu siódmego przykazania dekalogu, należałaby dzisiaj do potomków rzymskich patrycjuszy, albo osób, które nabyłyby od nich własność na drodze określonej rygorami rzymskiego prawa. Ameryka zaś należałaby do potomków Majów i Azteków, Australia - Aborygenów itd., itd.
Oczywiście - i to przy pełnym błogosławieństwie Kościoła - tak nie jest, bo od najdawniejszych czasów władze i społeczeństwa podporządkowują siódmą zasadę dekalogu swoim jak najbardziej ziemskim interesom. Także dzisiaj prawo własności nie obowiązuje w sposób absolutny i jest uzależnione od nadrzędnych interesów państwa i społeczeństwa. Nic też współcześnie lepiej nie wyraża tej woli, jak powszechne głosowanie wszystkich obywateli. Właśnie dlatego instytucja referendum stała się jedną z kardynalnych zasad Konstytucji RP. Nikt też w Rzeczypospolitej nie może zabronić narodowi skorzystania z jego konstytucyjnych uprawnień.
Nie mniej oczywiste jest prawo biskupów do wypowiadania się we wszystkich sprawach publicznych, w tym także w kwestii reprywatyzacji. Zgodnie z zawartą w konstytucji zasadą neutralności światopoglądowej państwa, Kościół może dowolnie oddziaływać na zachowania katolików w referendum, ale nie powinien wyklinać - opierając się na dekalogu - wszystkich tych, którzy opowiadają się za jego zarządzeniem. Oznacza to bowiem naruszenie konstytucji i wymaga zdecydowanej jej obrony.
Więcej możesz przeczytać w 12/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.